Jigoku Shojo czyli kompletny jeden pomysł powtórzony 50 razy.
Idea jest prosta - jeśli ktos cię prześladuje, wejdź o północy na pewną stronę i przekaż swoją zemstę pewnej organizacji. Oni zabiorą prześladowcę prosto do piekła. Cena - po śmierci ty też pójdziesz do piekła. Tak więc ludzie pękają, podpisują kontrakt i choć żyją szczęśliwie, to na ich klacie pojawia się znacze, przez który ich dusza pójdzie do piekła.
Głupi pomysł niemożebnie. Oglądamy i jeden odcinek nie różni się od drugiego praktycznie niczym poza stopniem uposledzenia prześladowanej osoby. Serio, nie widzę tam żadnego problemu, którego nie dało by się rozwiązać nie rozmawiając z rodzicami na przykład (zważywszy na to, że rodzice udzielają cholernego wsparcia dzieciom, tylko te zwiewają do swojego pokoju). No, w jednym przypadku dziewczyna nie miała za bardzo wyjścia i podejrzewam, że zerwała sznureczek kontraktowy w ataku paniki bardziej niż świadomie, ale nie zmienia to faktu, że to, co widziałam było zwykłą stratą czasu. Naprawdę jak głupim trzeba być człowiekiem, żeby dać się wpuścić w taki kanał, szczególnie, że duchy uczciwie pokazują jak to w tym piekle człowiek będzie się czuł. Wymowa ogólna - damy ci parę lat ulgi od cierpienia za cenę cierpienia sto razy gorszego przez całą wieczność.
W dodatku za tytułową Jigoku Shojo mówi ta ze skrzypcami z Clannada, której nie trawię żywiołowo, a właśnie skończyłam inne z nią anime, więc mam przesyt totalny. Brrrrr....