no oczywiście że komiks roku, arcydzieło
pierwotne wydanie zeszytowe zawierało trochę więcej grafiki, a twarze z wewnętrznych stron okładki wydania zbiorczego były parami prezentowane na początku każdego zeszytu (jedna na planszę, dwie obok siebie, ta sama - przed i po deformacji, czyli dwie twarze na jeden zeszyt) i były opatrzone świetnymi kilkuzdaniowymi komentarzami wprowadzającymi jeszcze mocniej w genialny klimat tego komiksu - zawsze zaczynałem lekturę kolejnego zeszytu od spojrzenia w twarz, najpierw zdrową, potem chorą, choć miałem wrażenie, że ta choroba, to raczej deformacja psychicznego postrzegania, a nie coś, co rzeczywiście jest chorobą, bo przecież to tylko kwestia psychicznego przyzwyczajenia że nasze usta czy uszy maja powszechnie taki a nie inny kształt i każde odstępstwo wydaje nam się chore, równie dobrze moglibyśmy wyglądać powszechnie nieco inaczej i wtedy ta nasza dzisiejsza aparycja byłaby chora i zmutowana... na tych dużych twarzach było dobrze widać jeszcze jeden wymiar tego komiksu, ta galeria twarzy i krótkich komentarzy była wezwaniem do chwili refleksji o psychice postrzegania, opartym na przedmiocie w postrzeganiu fundamentalnym - na naszych ludzkich twarzach
brakuje tego w wydaniu zbiorczym, które jest wierną kopią wydania amerykańskiego i niestety ponoć nie było szans na inne wydanie
no i ta pani z ogonkiem - ona mnie autentycznie podniecała