Jeżeli komuś się podoba sam variant cover to kupi komiks dla samej okładki i jest to część składowa komiksu za który mogę go ocenić. Myli się ten kto uważa inaczej.
Ja uważam inaczej i się nie mylę. A jeśli się mylę, to myli się wraz ze mną Gerard Genette, wybitny francuski strukturalista, który m.in. na teorii książki zęby zjadł. W swym (niestety wciąż niedostępnym po polsku) studium "Parateksty. Progi interpretacji" poświęca cały rozdział okładkom, stronom tytułowym i informacjom przez nie niesionym. I wskazuje na ich zależność od dzieł, które zapowiadają, obiecują, reklamują itd., zaznaczając jednocześnie ich odrębność od tekstu utworu, który między nimi się mieści.
Genette pisał o w miarę krótkiej historii drukowanych okładek książek i uwagi nie poświęcał komiksom, których okładkowe rysunki, za sprawą różnego stopnia pokrewieństwa z historią komiksową, będąc też rozmaitego autorstwa generują szereg problemów dla teoretyka interpretacyjnych zmagań z tekstem. Mappy zwrócił na to uwagę uwagę, pisząc, że gdy
za okładkę odpowiada rysownik serii, (...) chyba można ją uznać za część składową dzieła.
)
słusznie zaznaczając niepewność. Bo co (poza nazwiskiem autora) łączy okładkę z fabułą? Jest to de facto niezależny tekst, podatny na osobną interpretację, który, jasne, może skłonić nas do lektury, może nią pokierować nią, ale też może zmylić, wyprowadzić w pole. Może wreszcie (co częste w korporacyjnych wariantach) nie mieć z zawartością zeszytu nic wspólnego.
Posiada też elementy właściwe serii, z którymi żaden z autorów współtworzących czy okładkę, czy komiksową historię może nie mieć nic wspólnego (tytuł, różnego rodzaju symbole, emblematy...)
Sama tożsamość autora rysunku na okładce komiksu i autora rysunków wewnątrz nie czyni w moim odczuciu z niej części składowej dzieła. Okładka jest częścią składową wydania, fizycznego artefaktu, pozostaje jednak w gestii przede wszystkim wydawcy (lub zatrudnianego przezeń redaktora), który decyduje o tym, czym zapowiedzieć publikację. Jako tekst, obrazek z okładki każdego komiksu może być (a czasem nawet powinien) czytany osobno.
Paradoksalnie jednak, to że ja mam raję, sprawia, że ostatecznie może ją mieć Gr8responsibility. Bo właśnie okładki komiksowe poprzez swe oderwanie mogą poświadczać istnienie
okołokomiksowych przestrzeni, w których kapitalnego znaczenia nabiera to, czy nam się obrazek spodoba, czy nie. Tym samym:
Zastosowanie zwrotu " i to są ładne rysunki " jak najbardziej dalej aktualne.
Bez wątpienia w tym coś jest.