ostatnio byłem u znajomego i miałem okazję poczytać trochę zagraniczniaków:
Moon Knight (Ellis/Shalvey) - wciągająca lektura. bardzo brudny, psychodeliczny klimat, który idealnie współgra z tytułowym bohaterem. są momenty naprawdę genialne, jak scena przejścia przez piętra budynku. jest świetna kreska Shalveya, który wyraźnie kontrastuje Moon Knighta z tłem. wogóle dla mnie Duncan Shalvey to jedno z odkryć AD 2014.
Flex Mentallo (Morrison/Quitely) - Morrison ma chyba fioła na punkcie łamania czwartej ściany i konstrukcjach na zasadzie opowieść w opowieści. prawie wszystko co czytam ostatnio jego autorstwa ociera się o te tematy. najważniejsze jest jednak to, iż każde w inny sposób. bardzo trudno mi cokolwiek napisać o fabule nie zdradzając szczegółów, ale jest zakręcona i chaotyczna i jak to zwykle w przypadku Morrisona bywa jest w tym metoda. komiks w jakiś sposób łączy się tematycznie z Multiversity, dlatego też nie mogę doczekać się kwietnia, kiedy to poznamy finał najnowszej serii Granta
Southern Bastards (Aaron/Latour) - tym razem Aaron zabiera nas do małego miasteczko, w którym niepodzielnie rządzi trener drużyny futbolowej, a rolę ostaniego sprawiedliwego, który stara się przywrócić porządek gra syn dawnego szeryfa, który po latach nieobecności wraca w rodzinne strony. skądś to znamy ? jeśli ktoś myśli, że Aaron zaserwował nam powtórkę ze Scalped, to już w czwartym numerze dozna urazu szokowego
na razie przeczytałem 6 numerów, ale historia niesamowicie wciąga (prawie tak jak Scalped, ale poczekajmy), a rysunki Latoura idealnie oddają klimat amerykańskiego południa. jedna z trzech serii zagranicznych, które zacząłem czytać na bierząco (obok Multiversity i East of West).
East of West (Hickman/Dragotta) - wisienka na torcie. epicki, futurystyczny, apokaliptyczny western z elementami sci-fi. na świecie pojawiają się Jeźdzcy Apokalipsy, których zadaniem jest odnalezienie Bestii Apokalipsy (dziecka Śmierci), a w tle wiekie ziemskie armie przygotowujące się do wojny. z komiksów zagranicznych od 3-4 lat nic poza Scalped tak mnie nie wciągnęło. duży plus na Śmierć wyglądająco na Clint Eastwood. gorąco polecam !!!