Mi sie Equilibrium bardzo podobal (wiem, ze reaguje z opoznieniem, ale czytam forum tylko jak nie mam nic innego do roboty...). Obejrzalem kilkakrotnie, film mnie zawsze nastraja do nauki.
Muzyka jest przepiekna, estetyka scen (krecone zreszta na Olympia Stadion w Berlinie czesciowo) tez przypadla mi do gustu. Historia jest prosta, ale nie za prosta. Przekonuje mnie - moze nie tak jak "Rok 1984", ale tez nie zgodze sie, ze to jest adaptacja. Tam chodzilo o granie na emocjach. Tu chodzi o zalozenie, ze idealne spoleczenstwo jest mozliwe jesli wezmiemy to wszyscy na spokojnie i bez uczuc.
Co do porownan do Matrix to sobie darujmy, nawet "jedynka" sie do Equilibrium nie umywa. Nie wiem kto wpadl na poroniony pomysl porownywania walki - w Equilibrium kaskaderzy naprawde pracuja i to ostro, walka jest dynamiczna i efektowna. Matrix to byla pierwsza proba czegos nowego, poza tym walki w Matrix (ogladalem tylko 1. czesc i wiecej nie chce) maja za zadanie pokazac surrealizm swiata, a w Equilibrium idea walki jest zupelnie inna i wedlug mnie bardziej fascynujaca. Sztuka walki opiera sie na doswiadczeniach pokolen walczacych, ale jesli wyprzegniemy emocje (jak we wszystki w swiecie Equilibrium) a zaprzegniemy statystyczna analize to - interesujacy koncept - jestesmy w stanie opracowac taki wzor walki, ktorego implementacja w konflikcie wymaga tylko niewielkich zmian dyktowanych potrzeba chwili. Stad nazwa - "Gun katta" (choc chyba "kata" byloby wlasciwsze). Jak dla mnie, bardzo ciekawa koncepcja. I wlasnie tak sfilmowana robi wieksze wrazenie - szybko, brutalnie, i nikt nie wie co sie dzieje.
I poza tym podobaja mi sie wiersze Joyce'a. Az sobie chyba kupie tomik. Kojarza mi sie z tymi Berettami 93R i spokojnymi plaszczami.
Pozdrawiam
Kret