Jak i w innym wątku napisałem: komiksów, filmów Jodo nie należy traktować jako po prostu opowieści, których bohaterami są "realistyczne" postacie biorące udział w "realistycznych" wydarzeniach. To raczej fabularne zapisy snów, wizji czy struktur inicjacyjnych, procesów dochodzenia do wyższego poziomu świadomości czy oczyszczenia. Stąd wydarzenia i postacie to raczej archetypy i symbole, których znaczenie jest ukryte pod zewnętrzną warstwą opowieści. Ta zaś często, zgodnie z regułami surrealizmu, potrafi być niezwykle brutalna i jednocześnie absurdalna, komiczna i groteskowa. Wiele tych oskarżen wobec Jodo wynika z nierozumienia albo braku akceptacji dla tej konwencji: to tak jak oskarżać Micińskiego lub Witkacego o brak sensu, albo wytykać irracjonalnośc wydarzeń w Valhalli Rising czy Polu w Anglii. Kasta to komiks świetny, po Incalu najlepsze dzieło Jodo - tym razem mierzymy się jednak z kwestiami nieskończonej zemsty i przemocy, metafizycznego/duchowego zakorzenienia jednostki w życiu poprzednich pokoleń (na ten temat Jodo trochę napisał w swoich teoretycznych dziełach) czy zbawienia poprzez przejście wszystkich możliwych poziomów zła i szaleństwa jako ich zniesienia.
Jasne, Jodo tworzył przystępniejsze dzieła, zarówno filmowe - mimo wszystko Święta krew - czy komiksowe: Bouncer, Biały Lama, ale aby docenić Incala i Kaste, Świętą Górę i El Topo, trzeba zrozumieć i zaakceptować konwencję. Wtedy można adekwatnie krytykować te komiksy.