Wiele tych oskarżen wobec Jodo wynika z nierozumienia albo braku akceptacji dla tej konwencji
Zgadzam się, u mnie krytyka Jodo wychodzi w dużej mierze z braku akceptacji dla stosowanej przez niego konwencji. Istnienie takowej nie przypiera mnie jednak do muru, nie zmusza do zmiękczenia krytyki, do prób zrozumienia. To konwencja jest narzędziem, którym autor posługuje się, by dotrzeć do odbiorcy, nie odwrotnie. Oczywiście potrzeba również pewnych kompetencji ze strony odbiorcy, by zaszła nić porozumienia, ale nadal to twórca musi przede wszystkim borykać się z problemem niezrozumienia, nie odbiorca.
Gołym okiem widać, że Jodo pełnymi garściami czerpie z wielu źródeł, od mitów i literatury klasycznej, po tuzów psychologii, religioznawstwa, czy w ogóle szeroko pojętej humanistyki. To zresztą trywializm, zdało by się przeanalizować ten temat z detalami, jeśli ktoś lubi takie pojedynki intelektualne i nie brak mu wiedzy. Ja tego nie jestem wstanie zrobić, stąd kończę na zdaniach tak ogólnych, jak powyższe.
Ale niech będzie - Campbell i jego podróż bohatera, często obecna w komiksach Jodo. Ja nie znajduję w tych historiach ożywczej intelektualnie wartości, lecz cytowanie lub posiłkowanie się klasycznym dziełem mitoznawczym (niech będzie: inspirowanie się), gdzie elementem twórczym autora scenariusza jest upstrzenie kanonicznej historii elementami groteski, wynaturzenia, wyolbrzymienia, ohydy. Słowem: przesady. Tym narzędziem posługuje się Jodo z największą namiętnością i ta metoda odstręcza mnie od jego historii najbardziej. I o ile w jego filmach np. sceny okrucieństwa wywierają na mnie pewne wrażenie (ale raczej jest to wynik specyfiki tego medium, nie zabiegów scenarzysty), w komiksach nudzą, chociażby przez sam fakt ciągłego ich powtarzania oraz rażą swą tendencyjnością.
Ale czego byśmy elokwentnego nie napisali to problem sprowadza się do tego, że "mistrz" Jodo tworzy historie oparte zawsze na podobnych do siebie motywach, przez co jego komiksy stają się (przynajmniej dla części czytelników) schematyczne i pretensjonalne. Na dodatek z perspektywy dzisiejszego komiksu wiele scenariuszy razi rwanym, skrótowym sposobem prowadzenia narracji, pozbawiającym bohaterów jakiejkolwiek wiarygodnej konstrukcji psychologicznej.
Nie można autorowi odmówić wyobraźni w kreowaniu nowych światów, ale tym bardziej żal, że wszystko sprowadza się do stosowania miałkich, prostackich metod, celem przekazania ciągle tych samych płytkich treści.