mnie ta konwecja obrazek/tekst też już zaczyna męczyć, ale mam w pamięci, że Sowa mówiła, że to celowy zabieg - ma przypominać Koziołka Matołka (i tak mi się kojarzył w pierwszej części) - z tym że mam go już dość... niemniej jednak nie napisałbym, że nie umie robić komiksów, bo jak na razie robi, to co chce robić - dokładnie to - z oceną komiksowego talentu trzeba poczekać aż zrobi komiks (a nie parakomiks), a sama Sowa zapowiadała, że później będzie komiksowe kadrowanie (nie pamiętam od jakiego momentu)
jestem rok starszy od Sowy, ale w drugim - jak Jaszczu zauważył - bardziej osobistym tomie średnio odnajduję miejsca wspólne (może dlatego że nie mieszkałem na blokowisku...) - coraz bardziej nabieram przekonania, że ten komiks jest swoistym katharsis dla samej autorki, która przez niego odreagowuje jakieś traumy - to byłaby jakaś swoista terapia (zwłaszcza że N.N. wyżej napisał, że faktyczny obraz matki i ojca jest zdaje się inny...)
btw: wczoraj zrobiłem drugie podejście i znów poległem (jestem po grzybobraniu) - i dlatego w pewnym sensie zgadzam sie z Kingpinem: dla mnie jak na razie w drugim tomie robi Sowa pisze nudnie i niezajmująco (a pierwszy mi się podobał)