A propos Bazyliszka 2005, chłopaki z Krakowa, o ile pamiętam, przyjechali wtedy "wesołą orczą panzerfurą" - cały samohut chłopakuff
, a bagażnik pełen makiet zasilających zasoby Bazylowe... czysto teoretycznie, jakby z każdego miasta wyjechała taka zmotoryzowana karawana (jedna pancerfura z drużyną wystarczy), to problem makiet rozwiązałby się sam (a dojazdy pewnie taniej by wyszły przy składkach na benzynę).
Niestety zdaję sobie sprawę, że pozostaje to raczej w sferze życzeń i w praktyce nie jest to takie proste; ja na ten przykład samochodu nie mam, choć przyznam, że niesamowicie uprościłby organizację turnieju (zahaczam o Wilczą Jamę, Komorów, parę innych miejsc i z pełnym bagażnikiem makiet jadę w miejsce turnieju
).