Shadowsi to moim zdaniem rzeźnicy i radzą sobie w wiekszości sytuacji(choć raz zdarzyło mi się dostać od szczurów, koleś zdjął mi maga trafiając z procy na szóstkach, a jego mag wylosował teleport).
Generalnie oparłem warband na samych bohaterach - szczęśliwe wszyscy mogą strzelać, w odróżnieniu od Asur czy Druchii. Kluczem do sukcesu są elfie łuki: zasięg 36" i -1 do AS. Trzeba kupić na pocżątku ile tylko wlezie (Rare 12 więc póżniej jest bardzo trudno) i unikać h-t-h jak długo tylko się da. Podstawowy skill dla wszystkich to Quickshot (strzał dwa razy na turę), podstawowy sprzęt Hunting Arrows (+1 w Injury Table). Jeśli mag wylosuje dobry czar (np. Living Shadows) obowiązkowo trzeba mu dać Familiara (przerzucanie nieudanych castów), a na początku warto też Rune Stone - użyteczne bo mag może wtedy dispelować i jeszcze daje pewną ochronę wybranej postaci. Kluczem do zwycięstwa jest dobre rozstawienie czyli dobre pole ostrzału - niekoniecznie więc warto wystawiać wszystkich w jednym miejscu, ja z reguły dzieliłem załogę na trzy grupy, z których dwie każde mogły osłaniać się nawzajem. Gra idzie raczej czysto, łatwo i przyjemnie - ważne żeby przeciwnik oblał Routa zanim dojdzie do Ciebie(coś jak Angole w koloniach).
Minusy Druchii to krótszy zasięg i mniejsza skuteczność kusz, a co za tym idzie konieczność ciągłego ruszania się za celem i kolejne minusy do Hita za ruch. Asur mają trochę lepiej bo mogą korzystać z elfich łuków, oba warbandy łączy wspólna wada: Sword Wardens i Fellblades tylko do h-t-h. Przewagą Druchii są doskonałe płaszcze ze skóry Heldrake'a - niestety jest to sprzęt drogi i napoczątku trudno sobie na niego pozwolić (dałem jednak dowódcy, podobnie jak Ithilmar Armour Shadow Masterowi). Magia Druchii byłaby cudowna gdyby czary wchodziły na jakieś 7-8 - może wystarczy jak czarodziejka zdobędzie skill Sorcery, ale brakuje mi Familiara. Druchii mają również bardzo fajne (i oczywiście drogie) miecze, więc mam nadzieję, że po jakimś czasie uda się ich również dobrze rozwinąć do h-t-h. Tymczasem jest jak w Bejrucie...