Sam wyluzuj, Szaweł. O tobie coś piszę? Tylko o focie. Jest, zresztą, częścią magazynu. Jej obecność wpływa na odbiór, zresztą, nie tylko ja to zauważyłem. Mam prawo wypowiedzieć się o spisie treści, czy też mi zabronisz? Też mam w Kolektywie fotę, też każdy może na nią wejść, jakoś nie poczuję uderzenia wściekłości, jak komuś się wyda śmieszna. Dystansu do siebie czasem trzeba. A nie mi tu o kumaniu kwintesencji. Weź poprawkę, ja jestem staruch, ja co najwyżej rozumiem sedno. Kwiecista mowa bardziej mnie śmieszy, niż staropolski. A co jest moim sednem na dziś, to ja sobie sam wyznaczam.
Nie mam prawa się wypowiedzieć, jak cię nie znam? Mam, co najwyżej mogę się mylić, błędnie ocenić, odnieść złe wrażenie. I tą błędną opinią dzielił się będę z kim chcę i gdzie chcę. Czasy się zmieniły, nikt nikomu nie zakaże mówienia o kimkolwiek. Tak było przed '89. Prawa nie mam się wypowiadać? Żartujesz sobie? Na razie mogę sobie wyrabiać opinię tylko na podstawie wypowiedzi w internecie. Się spotkamy, pogadamy, to sobie wyrobię na podstawie lepszych danych.
Nie wiem, co z dissem, prócz tego, co widziałem tu i co ludzie mówili, lepiej poinformowani. W zasadzie odbieram to tylko na podstawie takich, dostępnych, danych. Inaczej się nie da. Ale, jeżeli miałbym nie wyrażać opinii ani sobie jej nie tworzyć, jak nie mam pełnych danych, to nie powinno się dyskutować o Monie Lizie ani o Dżumie, bo kto wie, o co autorom chodziło? Jak nikt nie wie, o co chodzi, to bo wuja pana wrzucałeś publicznie?
Nazwisko ci szargam? Z ksywy cię wymieniłem, w identyczny sposób komentując, jak ty poprzednio skomentowałeś kogoś innego. Rozumiem, że tobie wolno robić takie uwagi, ale w stosunku do ciebie już nie? Bydła narobisz? Może uściślij, jak już tutaj próbujesz kogoś (tylko kogo?) chyba nastraszyć (tak to brzmi, co chcesz zrobić, to tylko ty sam wiesz).
O magazynie napisałem na swojej stronie, zapraszam, pewnie czytałeś, jak chcesz z tego odpytywać. Przynajmniej logika by wskazywała, że nie dostałeś takiej piany po dwóch postach na forum. Nikt normalny nie zdenerwowałby się aż tak bez powodu. Sam zresztą zacząłeś dosyć nerwowo tę dyskusję, od wzywania ludzi do reala, dosyć kategorycznym tonem, niczym nastolatek z czata onetu. Toteż zadeklarowałem, że jestem gotów. W czym problem?
Nie denerwuj się tak, spotkamy się w realu, mogę ci postawić browca, jak pijesz, i powiem ci jeszcze raz, co mi się w HK podobało, a co nie. Dokładnie to samo ci powiem. A ty możesz, jak czytałeś, wytknąć mi, co ci podeszło i nie w magazynie, który ja redaguje.
Ale nie reaguj nerwowo na krytykę, nie gadaj o odpytywaniu - bo niby z jakiej racji? CO ty, Belfegor czy komisarz Van Zada? Dialog, to owszem, ale myślisz, że kogoś z rozmówców sobie tu przepytasz? Na okoliczność czego i na jakiej podstawie niby?
Z niektórymi z autorów z HK miałem okazję już sam na sam pogadać i to były bardzo fajne rozmowy, nawet, jak nie piałem pod niebiosa.
Nie wiem, zakładasz, że należę do klasy frajerów, co na żywo mają inne zdanie, niż przez internet? Chłopie, pół mojego życia przeżyłem w czasach, kiedy nie istniało WWW, nie mówiąc o jakichś forach, czatach i całej reszcie, nie mam kłopotu z gadaniem z ludźmi w cztery oczy. Ponawiam zaproszenie na spotkanie, jak chcesz dyskutować. Na żywo, bo na wymianę maili nie mam za bardzo czasu, pochłania mi go praca i czytanie komiksów.
Z mojej strony też koniec. Jak chcesz, to zapodaj się do mnie na najbliższym konwencie, gdzie obaj będziemy. Każdy mnie z imienia i z nazwiska zna, z ryja też, na stronie wisi, ogłaszam tam, gdzie bywam, nie będziesz miał kłopotu ze znalezieniem. To pogadamy dalej.