Obsada można by powiedzieć moich marzeń - ukochana Helena, niezawodny Depp i boski Rickman. Keczup udający krew, mroczne momenty patosu, czyli prześmiewca Burton w całej swej okazałości.
Jednak sam początek jak dla mnie nieco nieskładny, miałam wrażenie, że Burton bał się, że przez przerywające akcję partie wokalne nie zdąży opowiedzieć całej historii, zagubił się więc w tym chaosie i ze zdenerwowania ciął jak nożem: akcja-piosenka-trochę akcji-dwie frazy piosenki-nie do końca akcja ale jeszcze nie piosenka
Wszystkiego naraz po trochę i za szybko, jakby spisane na kolanie.
Przejrzysta i konkretna już zabawa zaczęła się chyba mniej więcej od momentu gdy młody marynarz obiecuje, że wykradnie Joannę, pierwsze piosenki Johny'ego i Heleny - niestety - jak dla mnie niezbyt wypaliły (choć oczywiście śmiałam się z ich tekstu, a spoglądając na buźkę Heleny Bonham-Carter nie sposób mi było nie wybaczyć jej braku talentu wokalnego;) ), Alan Rickman też bardziej mnie zawiódł niż zachwycił w partiach śpiewanych brzmieniem swego głosu, który tak wspaniale brzmi w mowie.
Aktorsko oczywiście rewelacja (warto zwrócić uwagę na postać Bamforda, ten aktor wciela się idealnie w obleśne typy wszelkiego rodzaju!), młody marynarz - świetny głos, chyba jedyny czysty ;P aczkolwiek Depp też pyszny.
Ogólnie byłam bardzo zadowolona po wyjściu z kina, podobało mi się zakończenie, zarzuca się mu, że 'wszyscy giną', ale przecież dwójce udaje się w końcu uciec (Jedyni, którzy na to zasługiwali;P)
Ciekawe jest to, że od początku filmu postać Heleny nie wzbudzała we mnie negatywnych emocji, ot mordowanie ludzi dla pasztecików, urocze, w żadnym stopniu nie określiłabym jej jako czarnego charakteru. I dopiero pod koniec, gdy wyszła pokrętna natura, jej postać przestała być dla mnie jedynie słodziaszną babeczką z nietypowym hobby, a śmierć nie pozostawiła cienia żalu.
Jeżeli ktoś jest fanem stylu Burtona zdecydowanie sie nie zawiedzie, bo całość aż krzyczy(śpiewa?) BURTON.
Gdyby się czepiać to jest to oznaka, że Burton nie przedstawił nic nowego, wszystkie stare chwyty, ale któremu wielbicielowi jego kina to przeszkadza?
Imo bardzo warto!