Odpowiem na Twoje pytanie nietypowo, ale zarazem postaram się wyjaśnić, czemu tak. Recenzja składa się z trzech elementów: z informacji o danej rzeczy (w tym, wypadku - o komiksie), z analizy i interpretacji tego, co w tym komiksie jest i z jego oceny.
Informacja może być podstawowa, oparta na tym, co w komiksie zostało podane na stronie tytułowej. Może jednak też zawierac informacje o tym, co autorzy zrobili wcześniej i jak dany tytuł wpisuje się w całość produkcji danego wydawnictwa. Mile widziane są też wiadomości o nagrodach, wyróżnieniach i recepcji danego tytułu, bo już na wstepie pozwalają się zorientować, jakie wymagania komiksowi stawiać. Powiedziałbym, że debiut to coś, co może liczyć na taryfę ulgową, a najnowszy komiks trzykrotnego laureata nagrody Eisnera raczej nie.
Analiza i interpretacja to coś, czego robienie zalezy od Twojej praktyki i talentu. Talent to talent, ale praktyka zależy od wieloktrotnego wykonywania określonych czynności. Im więcej komiksów przeanalizujesz, tym lepiej zrobisz to następnym razem.
I wreszcie ocena. Niektórzy twierdzą, że może ona być absolutnie subiektywna. Przyznasz jednak, że inaczej oceni nowy komiks o Supermanie ktoś, kto przez całe życie czytał tylko "Kaczora Donalda", inaczej zaś ktoś, kto przeczytał kilkaset komiksów o superbohaterach. Najważniejsza jest znajomość kanonu - najważniejszych, najbardziej reprezentatywnych, najwyżej ocenianych i najchętniej czytanych komiksów. To one powinny tworzyć skalę porównawczą dla tego, o czym chcesz pisać. Oczywiście - samo pojęcie kanonu jest nieostre, a ilość tytułów, które go tworzą - trudna do ogarnięcia. Od czegoś jednak trzeba zacząć i powoli uzupełniać swoją wiedzę.
Dzięki za odpowiedź (choć nie do końca o to pytałem).
Co do zasady zgadzam się ze wszystkim, co napisałeś. Z tym zastrzeżeniem, że recenzja to forma elastyczna i poszczególne elementy mogą występować w różnych proporcjach (lub w skrajnym przypadku wcale - np. o poprzednich pracach debiutanta w definicji nie da się nic powiedzieć). Nawet staram się w podobny sposób podchodzić to konstruowania własnym wypocin na blogu (z jakim skutkiem to już inna sprawa i nie mnie oceniać).
I tym bardziej liczyłem, że skoro sam twierdzisz, że "Najważniejsza jest znajomość kanonu" to podasz jakieś konkretne przykłady, zwłaszcza, że "Kingdom Come" bez wahania wskazałeś (pośrednio) jako jego część.
Moim zdaniem, na takiej liście znaleźć się powinny m.in. (kolejność przypadkowa): "Strażnicy" Moore'a, "Dark Knight Returns" Millera, "Dark Phoenix Saga" Claremonta i Byrne'a (ewentualnie inny przedstawiciel runu Claremonta w X-Men "God loves, Man kills", "Days of Future Past" lub z późniejszych "Fall of Mutants"), coś z bogatego dorobku Morrisona (np. "Doom Patrol"), "Swamp Thing" Moore'a, "Weapon X" Windsor-Smitha, "Sin City" Millera, "Preacher" Ennisa, "Akira" Otomo (trzy ostatnie to nie superhero, ale wydaje mi się, że są to pozycje na tyle istotne dla całości medium, że nie można ich pominąć)... i tak ta lista mogłaby rosnąć, ale kolejne pozycje mogłyby być coraz bardziej dyskusyjne (pewnie tak jak i te, które wymieniłem i te które celowo lub przypadkowo pominąłem).
Są też takie pozycje, o których powinno się coś niecoś wiedzieć np. początki poszczególnych superbohaterów (Stan Lee, Jack Kirby, Bob Kane, Bill Finger etc.), choć przeczytania ich nie wymagał bym od każdego, bo ze względu na ich wiek mogą być trudne do przebrnięcia (trzeba się przestawić na inny sposób przedstawiania historii, inne rysunki, generalnie wszystko inne). Ale to tak samo jak nie każdy musi czytać Joyce'a, ale uważając się za w miarę inteligentnego człowieka powinien wiedzieć przynajmniej co to jest "Ulisses" i z czym to się je.
No dobra, bo trochę za bardzo się rozpisałem i "nieco" odszedłem od tematu. A chciałem tylko skłonić Cię do podzielenia się opinią, co na tej liście obowiązkowej powinno się jeszcze (oprócz "Kingdom Come") znaleźć.