Na to czwórka zaliczona. Choć, żeby być bardziej precyzyjnym, należałoby powiedzieć, że skończyłem wątek główny i sporo pobocznych - co oznacza m/w 60% ogólnej synchronizacji;) Przyczyną tego - gra jest pierdutna i tak naprawdę można by się w nią bawić jeszcze ładne tygodnie.
+ można właściwie AC4 potraktować jako dwie odrębne gry - historię związaną z asasynami i templariuszami oraz olbrzymi piracki sandbox. Obie są znakomite, choć, jako że jestem wielkim fanem klimatów z czachą na fladze, to mogę być nieobiektywny
+ Edward Kenway jest ciekawym bohaterem, jego wątek jest co do zasady prowadzony zręcznie i ładnie wpleciono weń motywy pirackie - bardzo klimatyczna jest też pointa, a przy okazji zdrowo się przy niej uśmiałem
+ naprawdę wciągający jest wątek dziejący się we współczesności, a hackowanie komputerów daje sporo radości
+ oprawa wizualna stoi na wysokim poziomie
+ takoż oprawa dźwiękowa, ze szczególnym uwzględnieniem jednej rzeczy - teraz możemy po miastach gonić fruwające teksty szantów, które następnie są śpiewane przez naszą załogę w czasie rejsów - absolutny odlot
+ świetny jest cały system walk morskich - rodzaje okrętów, surowców, forty, konwoje, łowcy, luneta, ulepszenia Kawki, abordaże, podwodny świat...
+ flota Kenwaya, która właściwie jest swoistą grą w grze - okręty na których dokonaliśmy skutecznego abordażu możemy wysyłać potem w rejsy na szlaki handlowe, a wcześniej do walki z tymi statkami, które je blokują (prosta symulacja, ale dająca wiele radości)
+ asasyn Maroon i sporo innych ciekawych postaci
+ AI przeciwników się trochę poprawiło - wpadli na to, żeby atakować bohatera w momencie, gdy ten szatkuje ich kolegę, a nie grzecznie czekać na swoją kolej; skuteczniej też strzelają i generalnie nie jest już tak trudno zginąć jak w trójce
+ wiele innych...
- fabule niestety przytrafiają się trudno wytłumaczalne momenty, zwłaszcza związane z postępowaniem załogi naszego okrętu. W pewnym momencie odczuwałem też pewien przesyt wistów fabularnych. I nie do końca usatysfakcjonowały mnie trzy ostatnie misje
- chciałoby się większej interakcji z załogą Kawki - takiej, dzięki której nasi piraci ginący w kolejnych abordażach nie byliby dla nas tylko bezosobowymi (-1), które są łatwe do uzupełnienia, ale żeby miało to jakiś wymiar emocjonalny - tak jak działo się to z osadą Connora w AC3
- w nawiązaniu do powyższego - mam poczucie całkowitego zmarnowania wątku pirackiej przystani Edwarda - niby możemy zbudować sobie tam parę rzeczy (za ciężkie pieniądze), ale w gruncie rzeczy celu w tym specjalnego nie ma (czasem aż do bólu - domek gościnny?!). Co więcej, budujemy poprzez księgę, nawet nie rozmawiając z żadnymi ludźmi
- chciałoby się jakiejś nieliniowości w fabule, możliwości wyboru dróg postępowania przez mości Kenwaya...choć, jak czytam powyższe, to mam wrażenie, że chciałbym po prostu z AC zrobić pół-cRPG:)
- w stosunku do trójki zubożono niestety wybór broni, a szkoda - co więcej, właściwie z czymś innym niż nasze bazowe szable czy ukryte ostrza trudno jest się poruszać, bo Edward w wielu momentach upuszcza bagnety/topory
- można by jeszcze trochę urozmaicić walki floty Kenwaya, wprowadzając możliwość rozkazywania okrętom, a zarazem podnosząc poziom trudności
- pewnie jeszcze kilka rzeczy, ale bledną w porównaniu z atutami