Ostatnio nie tyle zaskoczyła mnie, co wstrząsnęła mną muzyka zespołu The Mars Volta.
Grupa ta jest projektem, którym Cedric Zavala i Omar Rodriguez- Lopez zajęli się po rozpadzie At The Drive-In. Na rynku dostępne są już: wydana rok temu EPka "Tremulant" i tegoroczna, "pełna" płyta "De-Loused in the comatorium".
Trudno przejść obojętnie obok dźwięków tworzących muzykę TMV. Te dźwięki bombardują cię i doprowadzają do dezintegracji osobowości. Po słuchaniu tej muzyki trzeba się skłądać na nowo, bo nie jest łatwa, miła i przyjemna, tym bardziej, że za jej historią kryje się śmierć przyjaciela zespołu. Jeśli ktoś wcześniej spotkał się z bardzo specyficznymi tekstami At The Drive-In, to z grubsza wie jaki to poziom abstrakcji, tylko brak beztroski. Oj, mogłabym pisac dużo, ale radzę raczej posłuchać samemu.
Na koniec mogę dodac , że przez "fachowców" muzyka ta określana jest jako progresywny/psychodeliczny rock (komuś pewnie coś te etykietki mówią ;P).
Przestanę chyba tego słuchac, bo dłonie mi się trzęsą ;P