Gdyby napisał przed przeczytaniem, to bym jeszcze był w stanie jego stanowisko zrozumieć (ale przed przeczytaniem, to on nie miał zadnego stanowiska). A w tym, że postanowił po przeczytaniu przedstawić swoje stanowisko sprzed przeczytania kryje się zalożenie, że to stanowisko sprzed przeczytania było na tyle ważne, że należało jego istnienie obwieścić światu. Żeby nie przedłużać wątku opartego na stwierdzeniach "odniosłem wrażenie", "wydaje mi się", powinniśmy zapytać Arka, o czym myślał, kiedy pisał to, co napisał i poczekać, aż nam sam wyjaśni.
Powyższym to czynię (i czekam na odpowiedź)
Alez prosze bardzo.
Przepraszam za dluga nieobecnosc, szczegolnie Karola, ktory bardzo sie stesknil, ale liczne obowiazki odciely mnie na 2 dni od netu.
Przy tej okazji dzieki dla wilka, kotry dzielnie mnie bronil przez ten okres i tez z tego powodu troche, zupelnie nieslusznie oberwal. Ale takie prawa otwartej dyskusji.
Na wstepie chcialem zaznaczyc, ze tlumaczenie o co chodzilo mi w poscie jest ostatnia rzecza na ktora mam ochote, bo to tak jakby tlumaczyc puente dowcipu ("tak, ta papuga jest martwa").
Niestety stwierdzilem, ze moje intencje nie byly jasne dla nikogo. Problem polega na tym, ze jestesmy na tym forum zbyt nastawieni na przewalanki srodowiskowe i trudno nam wsyatwic czubek nosa na swiat zewnetrzny.
Trudno wiec, puenta dowcipu jest taka - informacje umiescilem w watku 'o komiksie w mediach', bo chcialem zwrocic uwage na to, co sie dzieje w mediach. Konkretnie w wyborczej. A dzieje sie to, ze tworcy wyciagnieci z kapelusza, wokol ktorych mozna zbudowac atmosfere niezdrowej sensacji przedstawiani sa jako giganic polskiego rynku. Dzieje sie tak dlatego, ze ten rynek praktycznie nie istnieje.
Dam analogie - czy gdyby wyborcza napisala o tworcy filmowym, ktory nakrecil dwa shorty ale jest idolem na forach filmowych, ktos by uwierzyl, ze to najwybitniejszy przedstawiciel polskiej szkoly filmowej? Oczywiscie nie, bo wszyscy znaja filmy Wajdy, Zulawskiego, Kieslowskiego, itd.
Natomiast w przypadku komiksu - dowolnego tworce mozna zaprezentowac w mediach jako pogromce gatunku. Czy to w porzadku wobec takich ludzi, jak chocby wspomniani juz Gawronkiewicz, Skutnik, Fras czy Sledziu? Nie sadze.
Natomiast niektorzy uczestnicy forum odebrali moja wypowiedz jako atak na Grzeszkiewicza. To nadinterpretacja - trudno zeby, atakowal artyste, z ktorego tworczoscia nie mialem dotad okazji sie zetknac.
Najdziwniejsze w tej dyskucji jest to, ze kilku dyskutantow poczulo moc, bo odkryli ze sa madrzejsci od kogos kto ma wiecej postow. Panowie, przyjmijcie moje gratulacje.
I na koniec uwaga do Macieja - chlopie, z calym szacunkiem dla Twojego blogu, ale nie podejmuje sie mierzyc na wiedze komiksowa z gosciem, ktory z rzeczy zagranicznych sledzi tylko crossovery Marvela. Bo przegrac wstyd, a i wygrac tez nie honor.