Na razie tylko czytałem, ale może dorzucę swoje "trzy grosze".
Grzeszkiewicz... Dla mnie to tylko nazwisko. Nie mam zupełnie pamięci do nazwisk (do twarzy zresztą też nie, jak raz człowieka zobaczę, to nie zawsze zapamietam). Tylu się przewinęłao przez konkurs MFK rysowników, którzy wygrywają, a potem im się nie bardzo wiedzie.
Jasne. Widziałem jego prace (takie jak "Ciapanek" lub "Dziwny sen Spielberga), ale z nazwiskiem w żaden sposób nie kojarzyłem.
Słyszałem, że jakiś rysownik, siedzi... jakoś mnie to mało obeszło. Nie na tyle, żeby drążyć temat. Dopóki nie sprawdziłem na Gildii w twórcach - nie kojarzyłem z pracami. Zawsze miałem wybiórczą pamięć.
Wstyd go nie znać? Zawsze słyszałem, że wstyd to kraść, ale czasy się widać zmieniają.
Co do odbioru dzieła, przez życie twórcy... Mnie to nie przeszkadza. Jakoś nie zastanawiam się nad tym, że Pudzian kiblował - bo wyszedł jednak na ludzi (z jego masy, to spokojnie by kilku wyszło
). Nie patrzę na dzieła van Gogha przez pryzmat jego porąbania i niepewności psychicznej, chociaż na pewno takie rzeczy widać w jego obrazach. Potrafię oddzielić człowieka od jego pracy.
Czy jednak można być miłośnikiem komiksów polskich i nie znać Grzeszkiewicza? Można. Nawet łatwiej, niż być nim i go znać