Krova przejechał przez misternie zdobioną bramę prowadzącą do jego rezydencji. Miarowo odpychał się od ziemi wsłuc**jąc się w cichy terkot kółek; zostało mu jeszcze jakieś sto metrów jazdy. 'Wypadałoby na końcu skleić jakiś trick', pomyślał dojeżdżając do zgrabnych białych schodków. 'Heelflip !' Przy lądowaniu rozległ się donośny trzask; deska pękła dokładnie na pół. 'Cholera !', zdenerwował się ciskając jedną połowę na idealnie przycięty trawnik. Wbiegł szybko po schodkach i wślizgnął się przez wielkie, ciężkie drzwi nie czekając aż ktoś mu otworzy. Gdy tylko postawił pierwszy krok na wypolerowanej na błysk posadzce, zgrzytając jeszcze zębami ze złości, powitał go pretensjonalny, acz nieco zmartwiony głos. 'Paniczu Krova !' młoda służka z długim, sięgającym do pasa warkoczem i lekko zadartym nosem przemierzała posadzkę drobnymi kroczkami, zbliżając się do Krovy. 'Myślałam że skończył panicz z tą prymitywną zabawą ! zmierzyła go wzrokiem zakładając ręce na piersi. 'Proszę na siebie spojrzeć, jest panicz cały spocony i zadrapany !' zaczęła zdejmować koszulkę z Krovy; 'I te ubrania, wytarte i w dziurach ! Nie może się panicz tak pokazywać~...' 'Dobrze, już dobrze Mario, potrafię się sam rozebrać !' rzucił Krova i odszedł szybkim krokiem gdy służka chciała już mu rozpinać spodnie.
Po kąpieli z przypasanym białym, puchatym ręcznikiem z łazienki udał się do salonu. Rozglądając się wokoło przypominał sobie co miał dzisiaj robić... ach tak, znowu pod wieczór będzie miał jakiś nadęty meeting z jakimiś nadętymi ludźmi, nawet nie wiedział czego od niego chcą i dlaczego musi się z nimi spotykać, ale być musiał... Z rezygnacją klapnął na sporych rozmiarów kanapę pośrodku salonu. 'Ech, nie chcę znowu zakładać tych pedalskich ubranek...' powiedział głośno bawiąc się jeszcze jeszcze wilgotnymi włosami. 'Wołałeś mnie, paniczu...?' rozległ się przyjemny głos gdzieś z tyłu. 'A, Sebastianie' Krova wychylił się przez oparcie uśmiechając się lekko na widok swojego lokaja. Sebastian wyglądał na zaledwie parę lat starszego od Krovy, był wysoki i bardzo chudy; jego jasną cerę podkreślały stylowo przycięte blond włosy. 'Myślałem, że ojciec panicza stanowczo nalegał by panicz zainteresował się na przykład tenisem, zamiast-' 'Wiesz, jaki mam stosunek do tego... tego...' wszedł mu w słowo Krova. 'Tak, tak, nie ma potrzeby używania niestosownych słów' skontrował szybko Sebastian. 'Wygląda panicz na zmęczonego, niestety pozostało jeszcze to spotkanie...' ściszył głos wychwytując niechętne spojrzenie Krovy; 'także, czy mógłbym przynajmniej zaproponować coś do picia...?' 'Tja, czytasz mi w myślach... daj mi jakieś piwo' rzucił obojętnie. 'Cóż, obawiam się, że ojciec panicza kategorycznie zabronił paniczowi raczyć się takimi napojami, a poza tym w... ekhm... niewiadomych okolicznościach skończył nam się ostatni zapas...' dodał trochę ciszej. 'W takim razie cokolwiek, byleby nie kawa, wiesz jak jej nie znoszę' odpowiedział Krova z lekkim obrzydzeniem w głosie. 'Służę. Aha, odnośnie kupionego wczoraj blatu... chyba się nie sprawdził ?' zapytał niepewnie. 'Jak widać... pojedziemy jutro po kilka nowych ?' rozchmurzył się trochę Krova. 'Naturalnie', odpowiedział Sebastian kłaniając się lekko i wychodząc z salonu.
Krova położył się na kanapie rozmyślając o wszystkim i niczym; doszedł do wniosku że cała ta służba bardziej przeszkadza mu niż pomaga... no, może poza Sebastianem. Lubił go, choć nie bardzo wiedział czemu. Po dłuższej chwili Sebastian wkroczył do salonu z tacą z filiżanką herbaty i talerzem ciasteczek. 'Mam nadzieję, że nie czekał panicz zbyt długo ?'; 'O, świetnie, już jesteś' Krova podparł się na łokciach wyciągając ochoczo rękę. 'A właśnie, to mi przypomina... od jakiegoś czasu zaopatruje nas inna herbaciarnia, nie jestem więc pewien czy ta będzie odpowiadać gustom panicza...' zaczął Sebastian. 'Hm ? Pewnie że będzie, każda herbata jest świetna, tak długo jak ty mi ją przynosisz...'- odpowiedział Krova uśmiechając się do Sebastiana. 'C-co...!?' Sebastian mocno się zaczerwienił co było dobrze widoczne na jego jasnej cerze. Ręka, którą podawał właśnie Krovie filiżankę zadrżała, oblewając ich obydwu herbatą. 'Najmocniej przepra~' Sebastian potknął się i upadł na wyciągniętego na kanapie Krovę. Mokrzy od herbaty, dyszący ciężko, zaczerwienieni młodzieńcy popatrzyli sobie głęboko w oczy...
pff, nie wyszło mi...