No więc tak. Trochę dłuższy wywód, ale nie lubię się rozpisywać (przy piwku to mogę gadać o tym godzinami). Bez poważnych spoilerów. Wybaczcie chaos w tekście, nie chce mi się redagować myśli, to nie rozprawka
Grze daję w pełni uczciwie i używając skali 1-10 tak jak powinno się jej używać 8+. Świetna gra, choć nie pozbawiona wad. Najprościej grę określić jako "poprawiona dwójka". Mamy lepszy system skilowania (nadal ubogi, ale więcej swobody i wyboru - to nie jest i nie miał być normalny rpg. kropka.). Mamy medi gel zamiast autoregeneracji zdrowia. Mamy możliwość rozwijania uzbrojenia (proste dodatki z bonusami i kupowanie lepszych wersji spluw). Zmieniono skanowanie planet i teraz jest lepsze, choć źle rozwiązano zastosowanie (służy głównie do prostych mini-questów typu "leć i wyskanuj jakiś artefakt gdzies w kosmosie, potem wróć i zgarnij punkty").
Jest jedna zmiana, której nie mogę zrozumieć - absolutny brak minigierek przy otwieraniu przejśc/szafek/sejfów. Coś, co w różnej formie występowało w jedynce i dwójce i było dla mnie miłą odskocznią i mini wyzwaniem, tutaj zniknęło całkowicie. Czy ludzie tak masowo na to narzekali? Jakoś mi tego brakuje w trójce...
Brakuje też jakiejś odskoczni od wątku głównego. Chyba wszystkie sidequesty są z nim powiązane, ale raczej się czepiam.
Nie przeanalizowałem jeszcze systemu dialogów w ME3, ale mam wrażenie, że jest mniej wyborów. Pamiętam, że w jedynce przynajmniej były do wybory 3 opcje ("dobra, zla i neutralna") plus dwie opcjonalne wynikające z naszego charakteru ("czerwona i niebieska"). Tutaj zabrakło raczej tej neutralnej, a dodatkowe miałem zawsze obie aktywne... (ale może to dlatego, że moja importowana postać miała odpowiednio wysoki poziom). Tak czy siak nie jest tragicznie, choć mam wrażenie, ze mogło być lepiej.
Nie brakuje za to wyborów i dylematów. Z racji powagi sytuacji (cała galaktyka w opałach i każdy ma swój problem + konflikty polityczne znane od jedynki) podejmuje się decyzje, których skutki mogą być... potężne (czy tak jest naprawdę, czy to tylko sztuczki twórców, to już zobaczę po następnych przejściach). Z tego co czytałem, wśród znanych postaci wiele może spotkać przykry los, czy to w zależności od naszych działań w 3 czy skutków z 2.
No właśnie - ME jest chyba jedyną serią, która tak kompleksowo stara się przenieść konsekwencje naszych decyzji z poprzednich części i robi to ze sporym sukcesem. Co prawda wiele z nich nie ma tak poważnego skutku jak byśmy tego może chcieli, ale są przynajmniej pamiętane i zaznaczane. To wpływa bardzo poważnie na nasz odbiór gry, sprawia, że to "nasz" bohater i "nasza" historia i chcemy, by była przedstawiona i wyjaśniona jak należy w części, która ma być wielkim finałem.
...i między innymi dlatego tak wielu nie może się pogodzić z zakończeniem. Jak pisałem, zakończenie jako ogół nie jest złe -jest dobre, ale niedopracowane. Sprawia wrażenie zrobionego na szybko, co nie powinno mieć miejsca. Zabrakło jakiegoś podsumowania - za dużo niewiadomych. Co się stało po zakończeniu fabuły? Jakiś epilog, cokolwiek.
Ja jestem zadowolony, spodziewałem się takiego rozwiązania fabuły, ale niedosyt z powodu choćby braku wyjaśnienia pozostał.
Dla porównania: Deus Ex:HR kończy się ze dwa razy gorzej niż ME3. Tam to dopiero jest popis lenistwa i wielki fak w naszą stronę od twórców. Tylko że DE nie miał szansy tak przywiązać do siebie graczy, jak trzy części ME i dlatego między innymi reakcja graczy jest tak poważna.
Graficznie jest lepiej niż kiedykolwiek. Nie chodzi mi o tekstury (to gra na konsole i na pc musi nam wystarczyć to co jest) czy sztywne animacje (nie jest tak źle), ale o ogólny "artyzm". Niektóre widoki są w pełni godne miana "space opera".
Muzyka tradycyjnie daje czadu. Clint Mansell skomponował dwa świetne utwory (szkoda ze nie więcej). Mamy powrót bardziej syntetycznych motywów znanych z jedynki, jak i znane z dwójki orkiestralne, pompatyczne utwory podnoszące adrenalinę w starciach.