Autor Wątek: Dziadek Leon  (Przeczytany 9352 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Maciejaszek

  • Gość
Dziadek Leon
« dnia: Czerwiec 14, 2008, 08:45:49 am »
Wydzielone z tematu o Egmoncie
graves


W recenzji "Dziadka Leona" autorowi totalnie pomyliło się kto jest kim* w rodzince Houx-Wardiougue.  Tragedia!  :neutral:

*Córkę Aymarda wziął za jego żonę, wujka pomylił z siostrzeńcem.
Toż to zupełnie inna rodzinka!
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 17, 2008, 08:25:01 am wysłana przez graves »

Offline Julek_

Dziadek Leon
« Odpowiedź #1 dnia: Czerwiec 14, 2008, 11:30:03 am »
Rzeczona recenzja wydaję mi się bardzo kuriozalna. Pomijając fakt, że "Dziadek Leon" dla mnie to jeden z najlepszych komiksów tego półrocza i jeden z najlepszych egmontowych ekskluziwów od pewnego czasu.

Maciejaszek

  • Gość
Dziadek Leon
« Odpowiedź #2 dnia: Czerwiec 14, 2008, 12:23:16 pm »
Przychylam posta. Rewelacyjny komiks.
Po pierwszej lekturze miałem jakieś "ale", ale powtórzyłem sobie ten materiał i jako całość uważam komiks za genialne dzieło.
Liczę na więcej.

Offline 4-staczterdzieściicztery

Dziadek Leon
« Odpowiedź #3 dnia: Czerwiec 15, 2008, 03:47:22 pm »
A ja jestem zaskoczony tak dobrym przyjęciem "Dziadka Leona" na forum, sam mam dość podobne zdanie na temat tego komiksu jak recenzent: kilka ciekawych i śmiesznych pomysłów, trochę przesady z obrzydliwością, a całość może nie chybiona, ale dość średnia.
"Życie to banda włóczących się razem komórek, mających wspólny cel."

Offline Komediant

Dziadek Leon
« Odpowiedź #4 dnia: Czerwiec 15, 2008, 05:12:28 pm »
Z recenzji w Esensji:
"Odpychający staje się w pewnym momencie cały komiks. Obleśne postacie i obleśne zachowania – zachwycanie się plamami po spermie, gwałcenie sparaliżowanych ludzi (...)"

Czytałem "Leona" niedawno, ale zupełnie nie kojarzę "gwałcenia sparaliżowanych ludzi", czy w ogóle jakiegoś gwałcenia... Było coś takiego?

Przy okazji polecam ciekawy tekst Sawickiego na Lilipopie: http://lolipop.pl/?pageindex=komiks&s=55

Maciejaszek

  • Gość
Dziadek Leon
« Odpowiedź #5 dnia: Czerwiec 15, 2008, 06:15:41 pm »
Być może wyparłeś to wydarzenie (uru-uru) głęboko w  podświadomość?  :idea:

Offline Julek_

Dziadek Leon
« Odpowiedź #6 dnia: Czerwiec 15, 2008, 08:01:29 pm »
"Dziadek Leon" to śwetny komiks.

Zarzucanie autorom, że przesadzili z konwencją, że ich epatowanie obrzydliwością, ułomnościami seksualnymi jest zbędne, a czyni komiks jedynie ciężki w lekturze uważam jest z dupy. To żadna krytyka, to malkontenctwo i bezmyślność. Na Boga, Chomet i De Crecy to nie debiutanci, nie wypadli sroce spod ogona - zarzucanie im, że "Dziadek Leon" jest niespójny, źle napisany i skomponowany uważam za jakąś abstrakcję. Autorzy mieli przecież jakiś cel, żeby ich komiks wyglądał, jak wyglądał.

"Dziadek Leon" traktuje o problemach, fobiach i choróbskach, które zrodziła współczesność, często właśnie we Francji. Wydaję mi się, że komiks Chometa i De Crecy`ego byłby dobrą odpowiedzią na pytanie, które postawił swego czasu Musley na gildiowym offie o moralność, istotę człowieka ponowoczesnego.

Mamy więc echa lewicowego manifestu Pokolenia `68, których port-parole jest Leon ścierające się z bezlitosnym kapitalizmem uosobionym przez Aymarda. Rozkład instytucji tradycyjnej rodziny, amerykański kulturkampf, który uosabia wnuczek zakochany w „kulturze” USA, gospodarcza ekspansja Japonii… Można by tak wymieniać.

A Geraldo-Georges, który jest wręcz zbudowany z ponowoczesnych bolączek. Wykonuje ponowoczesną pracę, o której celnie pisał Szyłak w recenzji „Suppli”. Cierpi na ponowoczesne choroby takie, jak agorafobia, jest infantylny, niedojrzały, nieprzystosowany do życia w normalnym społeczeństwie, egzystuje na garnuszku swojego rodu (jakby się uprzeć można by to przyłożyć do sytuacji gospodarczej w ojczyźnie Zidana). Wreszcie ma problemy z seksem i seksualnością własną (znowu echo seksualnej emancypacji naszych dziadków) – czy dla mnie GeGe jest vis-a-vis Bruna z "Cząstek Elementarnych"? Michela Houellebecq`a? Zresztą, wydaje mi się, że podobieństwa do twórczości Houellebecq`a można by mnożyć…

Zastrzegam sobie, że to tylko takie moje odczytanie komiksu Chometa i De Crecy`ego, kilka uwag o komiksie rzuconych ot tak, na forum. Strasznie mnie łeb nap*****la i mam nadzieję, że jak to, co napisałem ma ręce i nogi, jakoś wygląda.


Gdzieś Szymon Holcman pisał, że gdyby miał możliwości to sam wydałby "Dziadka Leona" (proszę poprawić mnie jeśli się mylę). Ciekawe, w jaki sposób by to zmieniło odbiór tego komiksu, czy forumowicze i recenzenci z "Esensji" nie rozpływali się nad jego oryginalnościa. To tak ad hoc, innego tematu, poruszanego w innym wątku...

Offline Komediant

Dziadek Leon
« Odpowiedź #7 dnia: Czerwiec 15, 2008, 08:34:19 pm »
Cytat: Maciejaszek
Być może wyparłeś to wydarzenie (uru-uru) głęboko w  podświadomość? 

Ano tak... "Uru uru" dziadziusia z blondaskiem...Co za paskudztwo, tfu, tfu, nic dziwnego że nie chciałem o tym pamiętać. :shock:
A, jeszcze przypomniało mi się - skoro w komiksie używane było głównie właśnie dziadziuś, a nie dziadek, to lepiej byłoby jednak zostawić ten zwrot w tytule (początkowo miało być właśnie "Dziadziuś Leon", Egmont wybrał jednak bardziej "bezpieczną" wersję, po lekturze widać, że niesłusznie). Sam komiks bardzo dobry, chociaż drugą połowę albumu czytałem już z nieco mniejszym zainteresowaniem. Przy tym przyjęciu reszta trylogii pewnie w przyszłym roku, i bardzo dobrze.

Offline yurek1

Odp: Dziadek Leon
« Odpowiedź #8 dnia: Czerwiec 17, 2008, 08:27:07 am »
uwielbiam De Crecy'ego i Leona przeczytałem z prawdziwą przyjemnością. na tyle dużą, że zamówiłem sobie drugi tom, nie czekając na to, kiedy Egmont zdecyduje się, czy chce, czy się boi...
Oh no, what a time to get diarrhoea!

Offline Blacksad

Odp: Dziadek Leon
« Odpowiedź #9 dnia: Czerwiec 17, 2008, 04:12:30 pm »
trochę przesady z obrzydliwością

Do wuja Jodorowski'ego i tak sie ta obrzydliwość nie umywa. w "...Leonie" jest taka naturalna, autorzy ją zauważają, a nie epatują bez potrzeby.

Mój numer 1 w marcowym podsumowaniu, Eisnera przeskoczył!

Jak napisał xDrugiej - to obraz współczesności. I punkt widzenia "starej Europy", z jej doświadczeniem, z jej zawieruchami i jej sceptycyzmem (zwłaszcza co do globalizacji). Jak się przestaniemy zachwycać kapitalizmem i Ameryką, to też dostrzeżemy te szare cienie, które w tym komiksie są rewelacyjnie uwypuklone.

Ciekaw jestem kontynuacji - co zrobi bohater bez wsparcia dziadzia? Przecież to Leon był tym punktem odniesienia, tym "byka-za-rogi-i-wuj-z-wami", jedynym, co się nie certolił. Mam nadzieję, że autorzy wybrnęli z tej zagwozdki.

Chrzań się, Smirnov

Offline 4-staczterdzieściicztery

Odp: Dziadek Leon
« Odpowiedź #10 dnia: Czerwiec 17, 2008, 11:40:35 pm »
trochę przesady z obrzydliwością

Do wuja Jodorowski'ego i tak sie ta obrzydliwość nie umywa. w "...Leonie" jest taka naturalna, autorzy ją zauważają, a nie epatują bez potrzeby.

Pewnie obrzydliwości nie ma tak wiele jak u Jodorowsky' ego,  ale w tak ilościach i miejscach, że zaczyna mi przeszkadzać.
"Dziadka Leona" czyta się z zainteresowaniem i płynnie, to niewątpliwe niezły komiks, ale dla mnie to taka ciekawostka, do wchłonięcia i zapomnienia, taki średniak.
"Życie to banda włóczących się razem komórek, mających wspólny cel."

Offline ljc

Odp: Dziadek Leon
« Odpowiedź #11 dnia: Lipiec 02, 2008, 12:02:51 pm »
przychylam posta - graficznie mi wszedł, scenariuszow już mniej, choć trafny miejscami, a miejscami zbyt przekarykaturyzowany jak dla mnie - bez orgazmu
tamtam!

Offline Rork

Odp: Dziadek Leon
« Odpowiedź #12 dnia: Sierpień 29, 2008, 05:55:34 pm »
Komiks z głębokim przesłaniem i nie dla każdego zrozumiały, taka tragikomedia w stylu "Dzień Świra". Dla mnie klasyk !!!

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Odp: Dziadek Leon
« Odpowiedź #13 dnia: Wrzesień 14, 2008, 10:34:17 am »
Duże rozczarowanie.
Nicowanie dla samego nicowania, bo na pewno nie dla jakiejkolwiek artystycznej satysfakcji. Za tą turpistyczną egzaltacją nie ma nic odkrywczego. W konsekwencji brzydota graficznego stylu de Crecy’ego staje się głównym bohaterem komiksu. W pewnym momencie podczas lektury poczułem się tak, jakby ktoś zmuszał mnie do bezrefleksyjnego, okrutnego naśmiewania się ze wszystkiego wokół i czerpania z tego chorej satysfakcji.
Ruszanie z podstaw bryły świata tylko po to, żeby inni stracili grunt pod nogami, to nie dla mnie...

Offline Julek_

Odp: Dziadek Leon
« Odpowiedź #14 dnia: Wrzesień 15, 2008, 02:36:38 pm »
Byłem bardzo ciekaw Twojego zdania o tym komiksie Darku, czekałem aż coś napiszesz.

I się doczekałem!

Pamiętaj, że De Crecy i Homet nie skończyli jeszcze - o ile się nie mylę poznaliśmy dopiero pierwszą cześć trylogii (jeśli się mylę, proszę mnie poprawić). Kto wie, co autorzy nam zafundują.

Mam wrażenie, że "Dziadek Leon" wpisuje się w pewną literacką modę panującą od jakiegoś czasu na francusko-języcznym rynku. Mieliśmy przywoływane przeze mnie ksiązki Houllebecq`a, wyszedł teraz Littel ze swoimi "Łaskawymi" i argumenty krytyków wydają się cholernie do siebie podobne! Dariusz Hallmann pisze o "okrutynym naśmiewaniu się" i "nicowaniu dla samego nicowania", Amos Oz ( o Littlu) mówi, że jego książka jest "zakochan w złu", "pławi się w opisywaniu zła".

I chyba taki właśnie "Dziadek Leon" jest. Prze-estetyzowany, reakcyjny, frenetyczny, sięgający szcztów egzaltacji, zhiperbolizowany słowem - Homet i De Crecy jadą po bandzie. Miałem wręcz jakieś dziwne skojarzenia z manierą Słowackiego (z "Beniowskiego") i estetyką (z dramatów dantejsko-infernalnych i niektórych dzieł okresu genezyjskiego). Ja jestem strasznie ukontentowany tym komiksem, kupuje taką konwencją i przeglądając przykładowe plansze z nowego Clowesa (mojego nowego komiksowego bożka, który strącił Moore`a z piedestału) zauważyłem jakieś powinowactwo tych komiksów. Zobaczymy co powiem po lekturze.

Ja na razie "Dziadek Leon" w moim podsumowaniu najlepzych komiksów 2008 roku zajmuje wysokie miejsce.