Heyka !!!
Za to to czy dany generał był ojcem innego. Jak i który bóg hałasu "gwałci kiciusia" nie wpływa w zaden sposób, na rozgrywkę ani nie jest wymierną oceną, jakim dany gracz jest hobbistą.
No wlasnie nie do konca - skoro hobby "40k" zawiera w sobie te trzy elementy - czyli granie, malowanie/modelowanie, fluff - to znajomosc fluffu jak najbardziej moze byc skladowa oceny "hobbystycznej".
Wyobraz sobie taka sytuacje - jest sobie gosc, ktory bawi sie w 40k wlasciwie tylko i jedynie ze wzgledu na fluff. Lubi jezdzic na turnieje, bo spotyka sie tam ze znajomymi z calego kraju. I nagle ten ktos zaczyna narzekac, ze qrcze to jest niesprawiedliwe, bo wedlug niego najwazniejszy jest fluff a nie kulanie kostkami i uwaza, ze to niesprawiedliwe, ze dla przykladu taki Eman, czy Vlad moga zdobyc tyle punktow tylko rzucajac kostkami, a on siedzi godzinami nad ksiazkami i jest pewny zdobycia tylko 10
Sytuacja oczywiscie mocno przejaskrawiona, ale skoro ktos moze powiedziec, ze go fluff nie interesuje (jego prawo), to rowniez znajda sie tacy, ktorzy powiedza, ze ich nie interesuje modelowanie/malowanie, czy elementy taktyki i qrcze dlaczego z tego powodu ktos ich dysryminuje na turniejach, skoro oni tez sie chca dobrze bawic
- takze IMHO organizator moze smialo wliczac do czesci hobbystycznej rowniez znajomosc fluffu. Wszystko w granicach zdrowego rozsadku oczywiscie.
Cze !!!