Autor Wątek: Zona  (Przeczytany 2150 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Ribald

Zona
« dnia: Lipiec 23, 2008, 11:30:34 pm »
Film wart grzechu, a co dopiero nowego tematu.

Porównuje się go z "Miastem Boga", ale takie porównania podobnie jak zwiastun lecący około przedpołudniowej panoramy chyba nie są do końca trafne. Ale po kolei: mamy funkcjonujące obok siebie slumsy i tytułową zonę czyli osiedle zamknięte. Pewnej nocy trzech łobuzów z niższej kasty idzie się obłowić na mieszkaniach ze strefy wyizolowanej. Dla dwójki wypad szybko kończy się śmiercią, trzeci pozostaje ukryty gdzieś w zonie, a mieszkańcy zbierają się by zdecydować co z nim uczynić...

Film jest mocny niesamowicie, zaczyna pierwszą sceną z wysokiego C, a potem się nijak nie zniża. Reżyserowi debiutantowi, mimo że miałem po seansie masę skojarzeń z innymi filmami [o czym zaraz] udało się jednak stworzyć coś własnego. Generalnie mimo że film jest doskonały, to jest też ciężki w odbiorze, można powiedzieć że przytłaczający. Jest w nim coś z "Aż poleje się krew", atmosfera jakiegoś fatalizmu, nawarstwiające się przekonanie, że to się dobrze nie skończy. Tylko że w tym ostatnim widać to było głównie w oczach Day Lewisa, a tutaj podobny nastrój wypełnia, wytłacza cały kadr. Dlatego trochę się nie zgadzam z porównaniami z "Miastem Boga" - w filmie o brazylijskich favelach mimo że też działy się rzeczy tragiczne, to było to pokazane z lekkim przymrużeniem oka, a tutaj mamy bolesną dosłowność.

Akcja dzieje się na wielu płaszczyznach, ale autorom udało się uniknąć spłycenia czy zbanalizowania. Nawet krótkie wątki mają swoją wartość, jak najbardziej też za sprawą świetnego aktorstwa. Wspomnę o kilku z nich - mamy zebranie rady osiedlowej, na której mieszkańcy przekonują się wzajemnie czy polować na pozostałego przy życiu złodziejaszka. To przypomniało mi inny, również hiszpański obraz - "Metodę", rewelacyjne rozegranie psychologii grupy. Potem mamy wątek policjanta, który "chce wreszcie zrobić coś dobrego", ale wobec atrofii rządów prawa i on musi zdegradować swoje postępowanie (trochę z "Traffic"). I wiele innych, ale nie chcę opowiedzieć całego filmu. Plus szpila dla orędowników małych egoizmów spod znaku 'mój dom jest moją twierdzą', to bardziej oczywisty, ale ważny kontekst.

Reżyser unika tanich opozycji, jednoznacznych postaw bohaterów, stara się każdego z nich podbudować zrozumiałą dla widza intencją. Zrozumiałą niekiedy na tyle, że w brzuchu ściska kiedy uświadomimy sobie jak cienka linia dzieli postawę obrony własnego spokojnego miejsca zamieszkania od zachowań kompletnie zdehumanizowanych. Mamy surową rozprawę z obiema stronami barykady, każdy z bohaterów otrzyma rachunek sumienia, ale pokuta będzie bardzo różna.

Srogo, ascetycznie, poruszająco.
Magia kina.     
mam swoje zdanie, z którym się nigdy nie zgadzam

Offline ugly30

Odp: Zona
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpień 04, 2008, 05:09:45 pm »
filmik naprawde niezly, choc bardziej podobalo mi sie miasto boga

 

anything