Tytuł: Y: Ostatni z mężczyzn #1: ZarazaScenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Pia Guerra, Jose Marzan Jr.
Kolory: Pamela Rambo
Wydawca oryginału: DC Comics/Vertigo
Data wydania oryginału: 2003
Wydawca polski: Manzoku
Data wydania polskiego: lipiec 2008
Tłumaczenie: Krzyszotf Uliszewski
Liczba stron: 128
Format: 17x26 cm
Okładka: miękka, kolorowa
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Cena: 29,90 zł
No, cóż. Reklama czyni cuda. Nagroda Eisnera dla najlepszej serii, spowodowała zaciekawienie tą pozycją. Nie tylko moje jak widzę, czytając recenzje poprzedników.
Niestety, wygórowane oczekiwania przerosły chyba możliwości twórców. Choć to dopiero pierwszy tom serii mam kilka zastrzeżeń. Jako, iż jest to recenzja, więc moje uwagi są czysto subiektywne. Większość osób wychwala komiks za jego uniwersalny „miszmasz” pop-kultury połączony z ważnymi tematami społecznymi. Miało, by to dać odpowiedź na losy Świata po tragicznych wydarzeniach z 11 września 2001 roku. Kiedy to chaos i strach wzięły górę nad demokratyczną, pokojową sielanką.
Zaczyna się od Hitchcockowskiego trzęsienia ziemi – śmierci wszystkich posiadaczy chromosomu Y, a potem napięcie rośnie. Dlaczego mężczyźni umarli ? Parafrazując: przecież to nie były mamuty. W całą sprawę zamieszanych jest kilka osób:
Dramatis persone:
Yorick BronYorick to błazen królewski, w dziele Szekspira. W komiksie to postać młodego człowieka, lekkoducha, który nie chce dorosnąć. Wychowany w duchu patriotycznych i konserwatywnych wartości - pomimo, że jego matka jest przedstawicielką partii demokratycznej w Kongresie. Klasyczne wykształcenie – literatura angielska, kochająca rodzina i fascynacja amerykańskim stylem życia i kulturą popularną.
Mnie osobiście razi ten amerykański patriotyzm, mowa Yoricka w obronie amerykańskich wartości i konstytucji USA (strona 76-77) jest pompatyczna i sztuczna. Bo gdy przychodzi do poświęcenia się dla kraju - czynów to on wolałby podróż do odległej Australii, w której obecnie znajduje się jego dziewczyna, Beth.
Scenarzysta specjalnie przedstawia głównego bohatera jako chłopaka z sąsiedztwa, który ma problem z znalezieniem pracy i własnej drogi życiowej.
Chce w ten sposób pokazać przemianę, jaką odciśnie na nim dziwna zaraza. Możemy, więc oczekiwać stopniowego dorastania do roli bohatera i odpowiedzialności nie tylko za rodzinę, dziewczynę, kraj, ale za całą ludzkość. Tym samym spełni się „american dreams” - od zera do superbohatera (strona 17,na podłodze mieszkania Yoricka leży figurka Supermana
.
Nie zmienia to jednak jego wiary w magiczną czarodziejską obrączkę, która jego zdaniem uchroniła go przed śmiercią. Czyżby to była kpina z jedynego pierścienia i misji Frodo Bagginsa ?
Kilka plansz można by skrótowo określić: „złapali go i uciekł”. Daje to chwilę oddechu/humoru i popycha akcję do przodu. Pozwala wykazać się Yorickowi sprytem i pomysłowością. Czasami są to pomysły banalne, ograne i nie do końca prawdziwe. Akcja z uwolnieniem się ze schronu pod Białym Domem jest moim zdaniem naciągana (wątpię by instruktorzy nie przewidzieli sztuczki, jaką zastosował). Yorick ma przy tej okazji możliwość zakrzyknąć: „żywcem nas nie wezmą”.
„Nas”, ponieważ towarzyszy mu małpka kapucynka - Ampersand, która dziwnym zrządzeniem losu jest samcem i także przeżyła. Jednak została bardzo źle narysowana. Jej mordka czy skala wielkości na każdym rysunku wyglądają inaczej, fatalnie. Pytanie dlaczego nosi pampersa, z specjalnym otworem na ogon ?
Jennifer BrownMatka głównego bohatera. Z zawodu polityk. Jest przeciwnikiem aborcji i klonowania. W pierwszej sprawie kładzie nacisk na oświatę i uświadamianie. Jest to o tyle dziwne, iż partia demokratyczna jest bardziej liberalna niż „twardzi” w tym zagadnieniu republikanie. Być może obala to stereotyp podziału obu partii.
W niektórych przypadkach kobieta powinna decydować o przerywaniu ciąży (np. gwałt, zagrożenie życia matki). Jest to kwestia, która elektryzuje opinię publiczną w wielu krajach. O czym świadczą choćby filmy poruszające temat ciąży: „Juno” – o pozytywnym nastawieniu „prolive”, aż po skrajne „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni” – bezwzględność nieżyciowych przepisów nie zastąpią jednak rozwiązania „niechcianego problemu”.
Tak samo ma się sprawa kobiet w polityce, jak bardzo powinny angażować się w sprawy państwa. Moim zdaniem, nie ma sensu ustalać sztucznego parytetu 50 % kobiet / 50 % mężczyzn w parlamencie. Każda kobieta może spełniać się jako opiekunka rodziny i/lub działaczka społeczna/polityczna. Przedstawicielki „słabej płci”, które są zainteresowane taką działalnością i tak sięgną po władzę.
Kolejnym tematem jest posiadanie broni. W USA to niemal święte prawo, gwarantowane w drugiej poprawce do konstytucji. Kult ten nie jest negowany przez żadną z partii w Ameryce. Różnica tkwi jedynie w ocenie dostępności, procesu jej wydawania i jawności posiadania.
Najgorszym dylematem matki może być jednak sprawa szczęścia syna i poświęcenie losów dziecka dla słusznej idei. Czy Jennifer może wykorzystać syna dla ocalenia Świata, czy jego własne pragnienia są ważniejsze.
Agent 355Agentka, James Bond w spódnicy „niańka” Yoricka. Należy do tajnej, zagadkowej organizacji Culper Ring - założonej w czasach wojny o niepodległość. Poprawność polityczna nakazuje by osobą tą była czarnoskóra kobieta. Tu pewien błąd kolorysty komiksu, gdyż na niektórych kadrach wygląda jak „wybielony” Michael Jackson. Rozumiem cieniowanie, oświetlenie, ale czasami wygląda to jak nałożenie zbyt jasnego podkładu (może to reklama jakieś firmy kosmetycznej). Z ciekawostek, ta silna osobowość i zabójczyni, bardzo lubi kobiece robótki na drutach. Tak samo, jak Lian-Chu z filmu „Łowcy Smoków”. Widocznie stres i wykonywanie „brudnej roboty” muszą znaleźć ujście w zajęciach mniej krwawych.
Hero BrownSiostra Yorka i jego powierniczka tajemnic. Zagorzała nimfomanka trafiająca zawsze na niewłaściwych facetów. Zostaje nagle, po tragedii z chromosomem Y, wyznawczynią zasad Amazonek. Skąd ta nagła zmiana poglądów. Co prawda tylko krowa nie zmienia zdania lecz dlaczego nie jest to jakoś uzasadnione – musimy chyba poczekać na kolejne tomy. Czyżby to był wybór podyktowany chęcią przetrwania. Bo tylko silne i zorganizowane kobiety przeżyją?
Amazonki oskarżają mężczyzn o najgorsze rzeczy: morderstwa, dyktatury, gwałty. Pomimo, iż w populacji to płeć piękna jest w większości to „samce” niosą wszelkie zło i dewiacje. Populistyczna propaganda nie wnosi żadnej zmiany w metodach rządzenia, gdyż Hero, aby udowodnić swoje oddanie sprawie musi zabić kobietę. To znaczy, że akceptuje metody poprzedniej ekipy władzy.
Celem misji młodej pani Brown jest schwytanie i stracenie(?) ostatniego mężczyzny. Wynikiem tego zapewne będzie kolejny Armageddon, czyli decydująca walka pomiędzy siłami dobra (panie chcące przywrócić chromosom Y) i zła (sfrustrowane Amazonki pragnące zachować obecny status quo).
Przy okazji Amazonek, poruszę sprawę przekleństw czy słów powszechnie uważanych za obraźliwe. Nie mam nic przeciwko mocnym: sp****lać, dupa, skurwiel, pieprzyć, k**wa. Zastanowiła mnie jednak etymologia słowa: „cipa”, które według słów autora wywodzi się od nazwy bogini rzymskiej opiekującej się niemowlętami. Prawie dałem się nabrać i myślałem, że to tylko „męskie szowinistyczne świnie” mogły tak znieważyć kobiecą świętość. Jak się okazało nie jest to prawdą. Zainteresowanych odsyłam do przypisów na ostatniej stronie.
Amazonki nienawidzą wszystkich mężczyzn, poczynając od szachistów, poprzez prezydentów, kończąc na gwiazdach rocka. Yeah.
Doctor Allison MannPani doktor, która zajmuje się bioinżynierią, czyli sprawami ingerowania w genotyp. Jak twierdzi ona sama, to jej eksperymenty, spowodowały zagładę mężczyzn.
Mamy tu kolejny problem ludzkości - klonowanie. Nie ważne czy chodzi o GMO (żywność modyfikowaną genetycznie – szansa dla ludzkości czy jeszcze nie odkryte zagrożenie) czy hodowlę embrionów dla celów medycznych/badawczych. Jak wiemy jest to trudny problem nurtujący nie tylko zwykłych obywateli/polityków ale także dotykający spraw moralności i religii.
Koniec komiksu to początek kolejnego mitu - mistycznej podróży z jednego wybrzeża Stanów Zjednoczonych do słonecznej Kalifornii i związana, z tym przemiana głównego bohatera. Celem jest odszukanie próbek porównawczych i znalezienie wyjścia z sytuacji zagrażającej istnieniu wszelkiej formy życia na Ziemi. Tym samym zapewne poznamy Route 66 czy motocykle Harley-Davidson i paliowożerne pickup’y. Amerykański motyw drogi, czyli kolejna akcja pisana grubymi nićmi. W tych pięknych okolicznościach przyrody (wybuch laboratorium doktor Mann), akcja się urywa i czekamy na następny odcinek.
Podsumowując zaplanowany scenariusz dopiero się rozkręca i jak na razie nie wbija czytelnika w fotel. Jest przeciętny. Czekam na ciąg dalszy, z nadzieją, że losy głównych bohaterów nie będą opierały się tylko na chwytliwych hasłach, sloganach. Tymczasem dostajemy wydmuszkę – serio na zewnątrz, pusto wewnątrz. Mam jednak taką pewność, iż Yorick, niczym bohater romantyczny przeżyje duchową przemianę z pożytkiem dla siebie i czytelnika.
Kiepsko zaznaczono wątek równowagi ekosystemu. Są tylko dwa kadry, na których pokazano śmierć męskiej populacji zwierząt.
Rysunki są poprawne, dobra rzemieślnicza robota. Nie wyróżniają się niczym szczególnym, są czytelne - to plus.
Wydawnictwu Manzoku należą się słowa pochwały – niska cena, gruby i mocny papier. W obecnych czasach to chyba już standard. Komiks jest szyty i klejony, co pozwala utrwalać przekonanie, iż nie rozsypie się na części, a całość wydanej serii będzie ozdobą na półce.
Trwają prace nad adaptacją filmową komiksu, więc już niedługo możemy spodziewać się efektownej wizualizacji poczynań Yoricka.
W zakończeniu „Wojny i pokoju” Tołstoj wykłada swoją słynną teorię historiozoficzną. Sprowadza się ona do tego, że jednostki nie odgrywają w historii większej roli. Jak widać się mylił
Gdybym miał do wyboru oglądnąć po raz kolejny film „Seksmisja” lub przeczytać komiks Briana K. Vaughana, wybrałbym to pierwsze.