Stephen Micus.Nie wiem, co sądzi o nim Kormak, auctoritas w sprawach world music, ale mnie dokonania tego Pana ujmują.
Na last.fm znajdujemy o nim nastepującą notkę:
"Stephan Micus urodził się w 1953 w Niemczech. Jego muzyka to podróż po dźwiękach, które wywabia z ludowych instrumentów odkrywanych na całym świecie.
Uczył się gry na sitarze (indyjsko-perskim instrumencie) w Benares (Indie), gitarze flamenco w Grenadzie (Hiszpania), shakuhachi (japoński flet bambusowy) i sho (japońskie organki) w Kyoto (Japonia), suling (balijski flet) w Ubud (Bali), uillean w Carnnie (Irlandii), sinding (afrykańska harfa) w Gambii, dondon (bębny) w Accrze (Ghana), doussn’ gouni (afrykańska harfa) w Bamako (Mali), duduki (gruziński obój) w Tbilisi (Gruzja), hné (birmańki obój) w Yangon i Mandalay, duduk (armeński obój) w Erewaniu (Armenia), bagana (etiopska lira) w Addis Abebie, nohkan (flet) w Kyoto (Japonia).
W poszukiwaniu dźwięków Micus wyprawiał się do Indii, Japonii, Indonezji, Korei, Afganistanu, Maroko, Alegierii, Tunezji, Tajlandii, Egiptu, Birmy, Sri LAnki, Turcji, USA, Kanady, Izraela, Chin, Gambii, Senegalu, Nepalu, Wenezueli, Tanzanii, Argentyny, Peru, Ghany, Mali, Jordanu, Gruzji, Etiopii, Pakistanu, Jemenu, Kuby, Libanu, LAosu, Wietnamu, Kambodży, Uzbekistanu, Kirgistanu, Cabo Verde, Mauretanii, Armenii, Karabagh."
Znam póki Co jego dwie płyty, jest tego znacznie, znacznie więcej. Nie ma w tym domieszek innych gatunków muzyki (ambientu, rocka, czy czegokolwiek tam),
czysta muzyka wygrywana z etnicznych instrumentow przez niezwyklego europejskiego wagabundę.
Na chwilę obecną polecam:
1) Listem to the rain
2) Twilight Fields