trawa

Autor Wątek: Egmont 2009  (Przeczytany 331705 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Death

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #105 dnia: Październik 07, 2008, 07:52:26 pm »
Dobrze że najblizsze 2 miesiące to zaledwie parę dobrych pozycji. Portfel odpocznie po tym październiku i od stycznia mogą mnie już atakować excluzywnym Arq, Signalem, Baśniami, Planszami Europy i Mega Mistrzowskimi Mistrzami w HC :)
« Ostatnia zmiana: Październik 08, 2008, 08:17:22 am wysłana przez Death »

godai

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #106 dnia: Październik 08, 2008, 08:32:25 am »
No nie wiem. Ja jak chodziem do gimnazjum czy później liceum to na komiksy wydawałem większośc kieszonkowego, a resztę na sprawy związane z dziewczynami bo jestem chyba rzadkim przypadkiem człowieka który ma dwie (przeważnie) wykluczające się pasję czyli komiksy i dziewczyny. Idąc dalej tym tokiem, pornicha nie były mi nigdy za bardzo potrzebne. Więc tak, ja wolałem wydać flotę na cycki Manary (Choć akurat Manary to za dużo wtedy nie było) ;-)

No przepraszam cię, ale nie powiesz mi, że w gimnazjum potrafiłeś sobie z własnego kieszonkowego kupić np. komiks za stówę? To ile ty miałeś kieszonkowego?

Ja w podstawówce kupowałem 4 serie TM-Semic i tyle. W liceum, to już pracowałem, zarabiałem jakieś gigantyczne (jak na nastolatka w okolicach 95 roku) kilkaset złotych i mogłem sobie kupować, co chciałem.

Ale nawet jeśli ty kupowałeś komiksy po kilkadziesiąt złotych, to się nie liczysz, bo nie jesteś reprezentatywny. Takie sztuki się odrzuca z próby ;) Ilu takich miałeś w klasie, co woleli Supermana od Catsa?


Offline kmh

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #107 dnia: Październik 08, 2008, 08:44:47 am »
Jak byłem w ogólniaku, to jeszcze nie było komiksów za 100, ale tak to spokojnie kupowałem po kilka komiksów miesięcznie po 30 zeta jak 100 Naboi czy Transmetropolitan.

Ale ja to zawsze mam nadwyżki wynikające z olewania papierosów i alkoholu :lol:
motyw drogi pl - jesteśmy tak świetni, że aż nie nosimy kapeluszy.

Offline ljc

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #108 dnia: Październik 08, 2008, 09:40:52 am »
ljc: komiksu, filmu czy książki nie oceniamy pod względem przydatności czy komfortu użytkowania, a raczej emocji i uczuć jakie w nas wzbudzają. Samochód jest jak młotek, może być bardziej ergonomiczny, błyszczący i sprawiać, ze wbijanie gwoździ jest świetną frajdą, ale nie widzę najmniejszego przełożenia jego jakości na jakość wydania komiksów.

O ile forma wydania komiksu nie wynika z jakiś założeń jego autora (format, barwa papieru itd) to nie ma chyba większego znaczenia, w jaki sposób zostanie on wydany - ma bronić się nawet bez okładki i na kiepskim papierze.
fura i komiks są towarem, różni je waloryzacja - tak samo jak buraki i obrazy (i ich sprzedawców, bo pierwsze znajdziesz w ofercie handlarza bazarowego, drugie u marszanda wylansowanego)
jakoś wydania, czyli wykonania ma dokładnie takie same znaczenie jak jakoś fury, bo - jak sam zauważyłeś - komiks ma wywoływać emocje, a fura wozić - jedno i drugie może to robić lepiej, sprawniej i z większym komfortem (dając większą przyjemność) i tu właśnie pojawia się wykonanie (jakoś plastików, wspomaganie i papier oraz druk)
oczywiście zgadzam się z Tobą, że komiks powinien bronić się sam - ale np nie jestem wstanie czytać z netu (pdfów itd) i taki komiks nawet na marniutkim papierze byłby dla mnie lepszy (bo i łątwiej przyswajalny) i jakoś wydania ma jednak wpływ na odbiór
tamtam!

godai

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #109 dnia: Październik 08, 2008, 10:17:22 am »
Taki Grzybiarz (znowu się jego czepiam ale to akurat dobry przykad) jak przeczyta w swoim życiu z paręset ambitnych komiksów (i nie tylko komiksów zresztą) to za 5 lat odsadzi "zwykłych" kumpli z blokowiska o wiele długości. Niewykluczone że juz odsadził.

Do tego, niestety, wystarczy samo to, że umie czytać nie na głos i że w ogóle cokolwiek czyta :D

Faktem jest, że komiks jest dla pryszczatych leszczy w okularach, a prawdziwi kolesie popijają piwko przy papierosie i czytają świerszczyki. I z tym trudno walczyć.

Ale ci z pryszczatych leszczy w okularach, którzy mogliby czytać komiksy wybierają inną, tańszą rozrywkę zwykle. Też gdzieś to przerabialiśmy. Jak wszystko w sumie :D

Offline Dembol_

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #110 dnia: Październik 08, 2008, 10:44:55 am »
Za gówniarza to moim głównym źródłem zarobku była ekologia. Po kilku miesiącach w domu nikogo z rodziny nie było żadnej butelki, której nie dało się oddać do skupu. Potem się odkładało z kasy na obiady w liceum (niekoniecznie na komiksy) i z tego co rodzice czasem dali na taksówkę po imprezie (nie ma jak nocne powroty na piechotę z imprez przy 15 stopniach poniżej zera). W każdym razie moje hobby wymagały jakichś wyrzeczeń. Z drugiej strony internet dopiero raczkował i jeszcze nie było tak, że za pomocą czterech kliknięć ściągało się 2 seriale, kilka płyt, 20 tomów mangi i kilka filmów. Obecnie przy ogólnym zdziczeniu młodzieży i łatwym dostępem do wszelkich wytworów popkultury w internecie na wyrzeczenia zdobyć się coraz ciężej. Zwłaszcza jak się nie pamięta "dawnych czasów" i wszystko ściąga z netu. Jak komiks, który przeczytasz w pół godzinki kosztuje tyle co 2-3 imprezy, czy abonament za internet na miesiąc to już w ogóle. I chyba jakiś dziwny byłem bo nie kupowałem porno-gazetek :) Jeżeli chodzi o komiksy - dopóki kupowałem głównie mangi było OK. 10-20 zł raz na 2 miesiące pozwalało zbierać kilka serii. Teraz chcąc być w miarę na bieżąco z 2-3 seriami i co jakiś czas kupić sobie Mistrzów czy inne podobne wydanie trzeba ok. stówki wydać miesięcznie, a przecież na komiksach nie kończą się zainteresowania młodego człowieka. Ale jak ktoś już zauważył to było wałkowane kilkanaście razy.

Dlatego cieszy mnie, że Egmont chce fajne rzeczy wydawać taniej (chociaż ze wspomnianych raczej mało mnie interesuje...). Nawet te kilka centymetrów kwadratowych mniej na stronie jakoś przeżyję. W 2009 najbardziej czekam na kolejne tomy "Baśni" :) Integral "Arq" też zapowiada się fajnie. "Spirita" może kupię po przeglądnięciu.

To normalne, że wydaje się to co się sprzedaje. Gaiman, Miller czy Manara schodzą to wydawca zapewnia czytelnikom kolejne pozycje z ich repertuaru. Można tylko żałować, że dość rzadko wprowadza się pomiędzy uznane nazwiska coś mniej znanego, a wartego uwagi, żeby zapoznać czytelników z nowymi autorami i stworzyć bazę pod wydanie kolejnych ich komiksów. Z wymienionych wcześniej twórców większość rzeczy wartych wydania już wydana została lub jest zapowiedziana i wkrótce może zabraknąć, a przy braku dopływu pewnej kasy dostarczanej przez nich eksperymenty z nowymi rzeczami są bardziej ryzykowne.

godai

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #111 dnia: Październik 08, 2008, 11:12:48 am »
Hm, cóż, ja wydaję obecnie jakieś 200-250 złotych na komiksy co miesiąc. Mistrzów nawet nie dotykam, bo ściągam sobie oryginały za 1/3 ceny. Traktuję tę serię jako rodzaj recenzji, przeglądam przykładowe strony, czytam opinie i decyduję, co mi Amazon ma do zaoferowania. Po prostu, mimo, że jestem maniakiem, nie wydam pewnej kwoty na komiks. Nie zapłacę np. 69 za nowego Hard Boileda, skoro mogłem go mieć za równowartość 25 - to świetny komiks i cieszę się, że go mam, ale nie za takie chore pieniądze. A, że nie jest twardy -  no cóż, komiksy czytam. Wrażeń dostarcza mi lektura, nie dotyk papieru. Fakt, jestem w dobrej sytuacji - angielski nie jest dla mnie problemem.

Natomiast bardzo chętnie kupię sobie Wieczną Wojnę, bo strasznie lubię ten komiks, ale jakby to wyszło w Mistrzach, to bym nie tknął. Bo wolałbym za te pieniądze kupić sobie trzy inne albumy.

Rozumiem, że to kosztuje czasem, polskie From Hell kupiłem bez jęku, tym bardziej, ze oryginał w podobnej cenie (mówię o SC), ale to jest gigantyczna cegła. Tak samo Black Hole, mimo, że mnie troszkę rozczarowało, to było warte swojej ceny, chociażby ze względu na czas lektury i ilość dostarczonych przy niej emocji.

Wydawanie uznanych twórców tak - ale, na boga, wydawane to jest dla czytelnika, pewnie się mylę ale przy większej ilości czytelników rynek tez by się jakoś kręcił. A ja, jak widzę komiks za 20-30 złotych, to gotów jestem kupić w ciemno, zaryzykować, a może trafię coś fajnego - miałem kilka takich zakupów na MFK, jestem zadowolony. Dlatego w DP staramy się wydawać nasze zeszyty jak najtaniej - nie zarabiamy na tym nic, ale ja mam poczucie misji - że każdego stać, żeby zainwestować te kilkanaście złotych i poznać np. pracę Jaszcza. I może sięgnąć po coś jeszcze, co zrobił.

Mnie w ogóle brakuje serii w zeszytówkach. I magazynu komiksowego, regularnego. I częstszego periodyku branżowego. Mnie brakuje rynku komiksowego w tym kraju. No.

A i chciałbym, żeby Wielkie E przestało oszczywać ciepłym moczem fanów Batmana, dając nam raz do roku komiks, a w dodatku takie kompletnie bezwartościowe gówno jak ostatnio, które jest zmarnowaniem farby i papieru, bo lepiej było zamiast tego komiksu wydać cokolwiek. Chociażby album ze zdjęciami Gracjana. Przynajmniej miałoby jakąkolwiek wartość merytoryczną.
« Ostatnia zmiana: Październik 08, 2008, 11:16:31 am wysłana przez godai »

Offline ZBÓJCERZ

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #112 dnia: Październik 08, 2008, 12:07:30 pm »
Nie zapłacę np. 69 za nowego Hard Boileda, skoro mogłem go mieć za równowartość 25 - to świetny komiks i cieszę się, że go mam, ale nie za takie chore pieniądze.

bez przesady - jak na formę, w której został wydany ten komiks jest spokojnie wart takich pieniędzy. Przegięciem to był dla mnie Hellboy - mały format, miękka okładka i bodaj 49 zł. Uważam, że komiksy z serii Mistrzowie komiksu czy plansze europy wcale nie są jakoś specjalnie drogie. Często są to wydania zbiorcze kilku albumów i gdyby je rozbić i za każdy zapłacić po 30-40 zł to na to samo by wyszło (albo i drożej) a nie mielibyśmy ich w takiej formie. Bardzo lubię wydania albumowe i jak np. za takie 7 części Rorka zapłaciłem ok. 200 zł (strzelam, bo nie pamiętam) to jasne jest, że za wydanie zbiorcze chętniej bym zapłacił 150 zł.
69 zł to chore pieniądze ? Przecież to koszt wyprawy do kina, albo wyskoczenia na skromny obiad do restauracji. To 8 piw w pubie w sobotni wieczór... bez przesady.   

 
Natomiast bardzo chętnie kupię sobie Wieczną Wojnę, bo strasznie lubię ten komiks, ale jakby to wyszło w Mistrzach, to bym nie tknął. Bo wolałbym za te pieniądze kupić sobie trzy inne albumy.
nie lubisz ładnie wydanych komiksów ?

Rozumiem, że to kosztuje czasem, polskie From Hell kupiłem bez jęku, tym bardziej, ze oryginał w podobnej cenie (mówię o SC), ale to jest gigantyczna cegła. Tak samo Black Hole, mimo, że mnie troszkę rozczarowało, to było warte swojej ceny, chociażby ze względu na czas lektury i ilość dostarczonych przy niej emocji.

jako wydawca zapewniam Cię, że cena wydrukowania pełnego koloru jest dużo wyższa niż cz-b Wspomniane przez Ciebie komiksy są grubsze, ale: na gorszym i tańszym papierze, są czarno-białe. Oczywiście też są warte swojej ceny. Za From Hell w twardej oprawie wyłożyłbym pewnie i 300 zł :)

Wydawanie uznanych twórców tak - ale, na boga, wydawane to jest dla czytelnika, pewnie się mylę ale przy większej ilości czytelników rynek tez by się jakoś kręcił.

A mi się wydaje, że jest odwrotnie - mniejsze ceny nie poszerzą rynku


A i chciałbym, żeby Wielkie E przestało oszczywać ciepłym moczem fanów Batmana, dając nam raz do roku komiks, a w dodatku takie kompletnie bezwartościowe gówno jak ostatnio, które jest zmarnowaniem farby i papieru, bo lepiej było zamiast tego komiksu wydać cokolwiek. Chociażby album ze zdjęciami Gracjana. Przynajmniej miałoby jakąkolwiek wartość merytoryczną.
a tu się z Tobą zgodzę :)

Offline wilk

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #113 dnia: Październik 08, 2008, 12:55:42 pm »

Natomiast bardzo chętnie kupię sobie Wieczną Wojnę, bo strasznie lubię ten komiks, ale jakby to wyszło w Mistrzach, to bym nie tknął. Bo wolałbym za te pieniądze kupić sobie trzy inne albumy.

Wątpię czy choćby bardzo zbliżone wrażenia z lektury znajdziesz w innych komiksach. Bo identycznych to oczywiście nie.

Chodzi mi o to, że tak się nie da. To tak jak byś pisał, że nie kupisz płyty wykonawcy X bo jest za droga i wolisz kupić za tę kasę płyty wykonawców Y i Z. Nie zastąpisz jednego drugimi. Tak się po prostu nie da.

Żeby nie było - rozumiem argumenty ekonomiczne i wiem, że wielu osób nie stać na kupno komiksów. Ale nie rozumiem argumentów typu "bo sobie kupię za to dwa inne komiksy"

Offline kas1

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #114 dnia: Październik 08, 2008, 01:04:53 pm »
Młodośc spędziłem właśnie na spożywaniu piwa, paleniu szlugów i imprezach. Nie odkładałem na kolejne ukazujące się komiksy. I wiecie co? Nie żałuje tego! Po to jest młodośc, żeby się wyszalec.
A komiksowe zaległości z tamtego okresu już dawno nadrobiłem ;)

Offline Raf Fariszta

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #115 dnia: Październik 08, 2008, 01:28:04 pm »
Młodośc spędziłem właśnie na spożywaniu piwa, paleniu szlugów i imprezach. Nie odkładałem na kolejne ukazujące się komiksy. I wiecie co? Nie żałuje tego! Po to jest młodośc, żeby się wyszalec.
A komiksowe zaległości z tamtego okresu już dawno nadrobiłem ;)
Yeah!
PS. Z tamtego okresu tak, ale parę późniejszych perełek Ci umknęło......Tak wiem, mi też...... ;-)
Nocy Matko Dnia

godai

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #116 dnia: Październik 08, 2008, 02:22:42 pm »
bez przesady - jak na formę, w której został wydany ten komiks jest spokojnie wart takich pieniędzy.

Dla mnie nie. Dla mnie wart jest 12$, które za niego dałem. Lektura na 15 minut i 500 godzin podziwiania grafiki. Jako pożywka dla katharsis - tak, jako komiks - nie.

Przegięciem to był dla mnie Hellboy - mały format, miękka okładka i bodaj 49 zł.

Mam po prostu inaczej wyskalowany próg.

Uważam, że komiksy z serii Mistrzowie komiksu czy plansze europy wcale nie są jakoś specjalnie drogie. Często są to wydania zbiorcze kilku albumów i gdyby je rozbić i za każdy zapłacić po 30-40 zł to na to samo by wyszło (albo i drożej) a nie mielibyśmy ich w takiej formie. Bardzo lubię wydania albumowe i jak np. za takie 7 części Rorka zapłaciłem ok. 200 zł (strzelam, bo nie pamiętam) to jasne jest, że za wydanie zbiorcze chętniej bym zapłacił 150 zł.

No cóż, te wszystkie ekskluziwy E, które mnie zainteresowały pościągałem z zagranicy taniej. Mam to samo, tylko w miękkich oprawach (a o tym już nie będę gadał).

69 zł to chore pieniądze ? Przecież to koszt wyprawy do kina, albo wyskoczenia na skromny obiad do restauracji. To 8 piw w pubie w sobotni wieczór... bez przesady.

Jeśli rozpatrujesz 1 komiks, to OK. Ale jeśli kupujesz kilka-kilkanaście w miesiącu, to wybacz, ale nie mogą wszystkie być na tym pułapie cenowym, chyba, że srasz kasą.

nie lubisz ładnie wydanych komiksów ?

Wystarcza mi biały papier offsetowy i kartonowa okładka. Jest tak samo ładne. Resztę uważam za zbędną, co niejednokrotnie wyjaśniałem. Nawiązując do innej wypowiedzi, która padła wcześniej - dobry komiks przeczytam i na gazetowym papierze. Byle gówno, przez oprawienie w twardą oprawę, staje się jedynie drogim gównem. Abstrahując od konkretnych komiksów.

jako wydawca zapewniam Cię, że cena wydrukowania pełnego koloru jest dużo wyższa niż cz-b

Żartujesz? O stary, ale prawdę objawiłeś, nie wiedziałem dotąd, dlaczego za Rycerza Janka zapłaciłem w drukarni połowę tego, co za Kwazia...

Wspomniane przez Ciebie komiksy są grubsze, ale: na gorszym i tańszym papierze, są czarno-białe. Oczywiście też są warte swojej ceny. Za From Hell w twardej oprawie wyłożyłbym pewnie i 300 zł :)

Nie wyłożyłbym tyle. Nie wyłożyłem na twardą, kupiłem miękką. Bo ta twarda okładka mi była zbędna. Wręcz zawadzała. Lubię swoje FH w takiej formie, w jakiej jest. Black Hole było w twardej, wziąłem, bo nie miałem alternatywy, jakbym miał, to bym wziął w miękkiej. Dramatycznie wątpię, czy gdyby papier był w nich bielszy i droższy, to zrobiłoby mi to choć ułamek cienia różnicy. To nie są akryle Bisleya, które faktycznie na gorszym papierze mogłyby stracić. Co, kreska się deformuje na mniej olśniewająco białych kartkach, czy jak?

A mi się wydaje, że jest odwrotnie - mniejsze ceny nie poszerzą rynku

Kolekcjonerskiego na pewno. Masowy, śmiem twierdzić, owszem. Gdyby Wyborcza była w twardej lakierowanej okładce na kredowym papierze, to pewnie czytałoby się ja niektórym przyjemniej, ale raczej popyt na prasę by spadł. Ale to zagadnienie nie do rozstrzygnięcia.

Wątpię czy choćby bardzo zbliżone wrażenia z lektury znajdziesz w innych komiksach. Bo identycznych to oczywiście nie.

Zupełnie inne. Ale to trochę jak zamienić jeden bilet do opery, na trzy bilety do kina i mieć frajdę przez trzy wieczory, anie przez jeden, a potem siedzieć i oglądać Gwiazdy ciągną druta w telewizji.

Chodzi mi o to, że tak się nie da. To tak jak byś pisał, że nie kupisz płyty wykonawcy X bo jest za droga i wolisz kupić za tę kasę płyty wykonawców Y i Z. Nie zastąpisz jednego drugimi. Tak się po prostu nie da.

Nie zastąpię. Zamienię jedne na drugie. Jak uważam, że nowa płyta kogoś to przegięcie cenowe, to kupię płytę innego wykonawcy, którego lubię. A tej nie posłucham. Jest próg bólu za pojedynczy komiks, jaki jestem w stanie znieść. Wolę za 100$ kupić sobie sześć TPB Batmana na Amazonie, niż jeden album MK na allegro - jak by dobry nie był, tam mam po prostu lektury, pewnie i na niższym poziomie, ale na wielokrotnie dłużej. A że lubię komiksy czytać, a nie się nimi brandzlować czy szukać w nich trzeciego dna, to już taki mój buracki urok.

Żeby nie było - rozumiem argumenty ekonomiczne i wiem, że wielu osób nie stać na kupno komiksów. Ale nie rozumiem argumentów typu "bo sobie kupię za to dwa inne komiksy"

Żeby nie było nieporozumień - stać mnie i nie odmawiam sobie, jak czegoś chce. Żeby dodać smaku - dokładnie drugie tyle, ile wydaję na komiksy w miesiącu, dostaje Żona na jakieś swoje drobiazgi, kolczyki, inne sprawy. Dla niej w to graj, im więcej kupię, tym więcej ona dostanie w prezencie.

To nie jest argument stricte ekonomiczny. Jest granica, której za komiks nie zapłacę. Abstrahując od wszystkiego. To tylko pieprzone hobby. Ma mi sprawiać przyjemność. A ta też ma jakieś rozsądne granice. Jeśli mogę coś kupić taniej niż drożej, kupuję taniej, nawet, jeśli to tańsze wydanie nie jest oprawione w skórę Benedykta XVI, wyprawioną moczem andaluzyjskich dziewic.

Jeżeli nie mogę kupić czegoś w cenie, która jest dla mnie do zaakceptowania - nie kupuję tego. Mogę wydać na raz 500 złotych na komiksy, ale za te pieniądze chciałbym ich kupić kilkanaście, a nie np. 3. Bo przy wszystkim tym, jest to sporo kasy, a ja, prócz komiksów, lubię chodzić do kina, pić piwo i robić córce prezenty. Staram się więc zachować proporcję między wkładem a uzyskiem.

Offline wilk

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #117 dnia: Październik 08, 2008, 02:55:19 pm »

Żeby nie było nieporozumień - stać mnie i nie odmawiam sobie, jak czegoś chce. Żeby dodać smaku - dokładnie drugie tyle, ile wydaję na komiksy w miesiącu, dostaje Żona na jakieś swoje drobiazgi, kolczyki, inne sprawy. Dla niej w to graj, im więcej kupię, tym więcej ona dostanie w prezencie.

To nie jest argument stricte ekonomiczny. Jest granica, której za komiks nie zapłacę. Abstrahując od wszystkiego. To tylko pieprzone hobby. Ma mi sprawiać przyjemność. A ta też ma jakieś rozsądne granice. Jeśli mogę coś kupić taniej niż drożej, kupuję taniej, nawet, jeśli to tańsze wydanie nie jest oprawione w skórę Benedykta XVI, wyprawioną moczem andaluzyjskich dziewic.

Jeżeli nie mogę kupić czegoś w cenie, która jest dla mnie do zaakceptowania - nie kupuję tego. Mogę wydać na raz 500 złotych na komiksy, ale za te pieniądze chciałbym ich kupić kilkanaście, a nie np. 3. Bo przy wszystkim tym, jest to sporo kasy, a ja, prócz komiksów, lubię chodzić do kina, pić piwo i robić córce prezenty. Staram się więc zachować proporcję między wkładem a uzyskiem.

Trochę się to kupy nie trzyma. Z jednej strony piszesz, że Cię stać a z drugiej, że nie za bardzo. Nieważne. Nie chcę w to wnikać bo to każdego osobista sprawa.

W każdym razie ja mam ten komfort, że kupuję wszystko co mnie interesuje. A że interesuje mnie niewiele to niewiele kupuję. Owszem - są pewne granice cenowe ale "Mistrzom" jeszcze trochę brakuje do nich jak widzę co robi np. Mucha albo jak widzę polski komiks o objętości ok. 50 stron za ok. 50 zł od Timofa. Też nie kupię ale przynajmniej nie tłumaczę sobie tego że kupię inne komiksy za tą "zaoszczędzoną" kasę, bo nie kupię. Bo inne komiksy po prostu mnie nie interesują tak bardzo. Nawet jakby tych trochę mniej interesujących mógłbym kupić 100 zamiast tego 1. Ja wolę kupić ten jeden ale bardziej interesujący. Jakość nad ilością. I może tym różni się nasze podejście. :)


Offline niceman

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #118 dnia: Październik 08, 2008, 03:06:10 pm »
Chciałbym odnieść się do kupowania oryginałów w stanach. Jestem początkującym fanem komiksów, więc nie znam jeszcze wszelkich tajników sztuki  :p Z amazona jeszcze nie zamawiałem, zamawiał brat, niedługo ściągnę kilka komiksów. Z tego co wiem, samo otwarcie zamówienie do polski w amazonie kosztuje 4$, zaś wysyłka kolejne 4$ za każdą książkę. Hard Boiled w amazonie kosztuje obecnie 11.53$, po dodaniu 8$ mamy 19,53$. Przy kursie dolara 2,5648 zł (NBP, 8.10.2008) daje nam to 50,09 zł. Jest to wersja w miękkiej okładce, pewnie na zwykłym papierze (?).

Wersja Mistrzowie Komiksu kosztuje 69 zł. Kupując zaraz po premierze sklepy takie jak gildia czy centrum komiksu dają 25% zniżki. Daje to 51,75 zł. Za wersję polską, w twardej oprawie i na kredowym papierze. Kupuję tylko komiksy dobrze narysowane z ciekawą fabułą, na półkę, więc ma to dla mnie spore znaczenie. O każdej godzinie dnia i nocy zapłacę 2 zł więcej za twardą okładkę i kredowy papier. Zapłacę nawet 20 zł więcej.


Co do tematu, bardzo cieszy mnie seria komiksów sf. Bardzo nie cieszy mnie cięcie formatu, JEŚLI będzie ono na tyle duże, że drastycznie zmniejszy rysunki. Serio, jak duży będzie to miało wpływ na cenę? 5 zł? 10? Pragnienie, komiks mały i cieniutki kosztuje 21 zł, a twardookładkowe i kredowe Sin City to 45 zł.
« Ostatnia zmiana: Październik 08, 2008, 03:15:25 pm wysłana przez niceman »
Człowiek bezdomny.

Offline yurek1

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #119 dnia: Październik 08, 2008, 03:17:17 pm »
1. 3.99 za item plus 3.99 za CAŁOŚĆ zamówienia, jeśli więc zamawiasz kilka pozycji, to te 3.99 rozkłada się na ich liczbę. nie opłaca się specjalnie zamawiać jednej pozycji.
2. z dolarem jest różnie. teraz faktycznie wychodzi to sporo, ale jeśli znów wróci dolar po 2.20 albo mniej, wtedy będzie cool.
3. kurs zależy od firmy obsługującej Twoją kartę kredytową. najczęściej jest różny, niż kurs NBP.
4. oryginał Hard Boiled jest w miękkiej, ale na kredzie, bo to Dark Horse, a nie Vertigo.
5. jeżeli kupujesz komiksy "na półkę", to faktycznie polska wersja jest ładniejsza. jeśli natomiast wolisz je czytać, oryginał sprawdzi się lepiej, bo tekstu tu jak na lekarstwo.
Oh no, what a time to get diarrhoea!