Autor Wątek: Egmont 2009  (Przeczytany 331953 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline C.H.U.D.Y.

  • Redakcja KZ
  • Szafarz bracki
  • *
  • Wiadomości: 2 231
  • Total likes: 0
  • Angry Comic Book Nerd
    • KZ
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #135 dnia: Październik 08, 2008, 08:48:10 pm »
Jak dla mnie w Hard Boiled znajduje się jedna z moich ulubionych okładek, z fenomenalnym pomysłem. Oto ona:

http://3.bp.blogspot.com/_B3KdGxEn__U/SNFBBjr1d8I/AAAAAAAAC8U/hpDR3dccMUo/s1600-h/09-17-2008+10%3B07%3B55AM.jpg
http://3.bp.blogspot.com/_B3KdGxEn__U/SNFA464MTyI/AAAAAAAAC8M/ZB5RExSA9AQ/s1600-h/09-17-2008+10%3B09%3B23AM.jpg

Wyobraźcie sobie zeszyt. Edytorsko wyglądałoby to niesamowicie  :D

N.N.

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #136 dnia: Październik 08, 2008, 08:52:51 pm »
Wyobraźcie sobie zeszyt. Edytorsko wyglądałoby to niesamowicie  :D
Pierwotnie to był zeszyt - większy formatem od zwykłego zeszytu i wydrukowany na lepszym papierze, ale objętościowo porównywalny ze zwykłym zeszytem

godai

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #137 dnia: Październik 08, 2008, 09:46:04 pm »
Abstrahując od tego, że tak ostentacyjnie nie lubię HC: amerykańskie wydanie Harda jest na dobrym papierze, na cienkiej kredzie (nie chce mi się dupy ruszać do sąsiedniego pokoju, żeby sprawdzać dokładnie), nie na offsecie, więc różnica w wydaniu ekskluzywnym mogłaby być jedynie w grubości papieru, co, poza ceną, nie wpływa na jakość druku - ani to jaśniejsze, ani wyraźniejsze dlatego, że papier grubszy. Album dość cienki, na oko w polskim wydaniu okładki stanowią prawie połowę grubości.

I, o ile zgodzę się, że trzeba tu dobrego papieru (ale też do pewnego momentu), to na tym koniec z tym wydaniem. I tak można ze wszystkimi. A komiksy czarno-białe na offsecie wyglądają równie dobrze, co na kredzie - wystarczy, że papier jest przyzwoity, na jakość (według mnie) odbioru nie wpływa to nijak.

Nie wiem, czy więcej osób kupiłoby komiksy, które wydaliśmy, gdyby były tańsze. Wiem, że dużo by ich nie kupiło, gdyby były droższe. Bo, wbrew pozorom, ten rynek nie składa się tylko z kolekcjonerów, którzy są gotowi płacić kilkaset złotych za jeden komiks.

@niceman: przez lekturę rozumiem konsumpcję całości, chociaż tak, scenariusz stawiam ponad oprawą graficzną. Historia przede wszystkim, dobrze, jak jest porządnie zilustrowana, ale to jest pół kroku z tyłu. Może dlatego mniej zależy mi na papierze i całej reszcie.

Nie mam też opcji, że jak coś jest świetne, to musi w związku z tym być jeszcze technologicznie jakieś specjalne. Wystarczy, że między okładkami jest już dynamit.

A argument o trwałości, kiedyś przytaczany - ważny jest dobry, trwały klej. Resztę załatwia folijka. I to, że się po prostu dba o swoje komiksy. A one, jak książki, z czasem się spracowują, bo przecież się je czyta. A nie patrzy na grzbiety na półce? Chyba, że się mylę :D

Offline niceman

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #138 dnia: Październik 08, 2008, 10:30:37 pm »
Co do czarno-białych, Sin City na kredzie wygląda super, nie wiem jak wyglądała wersja zwykła. Nasycenie czerni jest świetne. Następnym razem obczaję w jakimś empiku, jak będzie.

Przyznam, że mam swego rodzaju skrzywienie. Bynajmniej, nie tylko na tle komiksów (szczególnie że tymi interesuję się od jakiś 2 miesięcy), ale w ogóle wszystkiego co przypomina kształtem książkę. Nadwyraz o nie dbam, lubię jak są niepozaginane, proste, jak nowe - słowem idealne. Niestety tak się składa, że na miękkie okładki muszę zwracać uwagę znacznie bardziej i ich czytanie jest męczące, a twarde mogę swobodnie trzymać i rozkładać, bo są szyte. Możliwe że masz rację, że ważna jest jakość kleju. Problem jest jednak taki, że ja wcale nie chcę musieć sprawdzać, czy klej w moim komiksie/książce jest dobry, bo a nóż widelec nie będzie... ;)

U mnie jest przeciwnie, głównie grafika, a krok za nią fabuła. Z tego względu chcę kupić tylko pojedyncze, konkretne albumy, które są właśnie wydane jak normalne, artystyczne albumy z obrazami. Jeśli posłużyć się jeszcze raz porównaniem komiksu jako medium łączącego literaturę z rysunkiem, to mnie interesuje to bardziej rysunkowe, artystyczne połączenie. Dlatego jakość wydania jest dla mnie ważna, a 10 zł więcej za pojedynczy komiks nie stanowi specjalnego problemu :)
Człowiek bezdomny.

godai

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #139 dnia: Październik 08, 2008, 10:40:49 pm »
No, to prezentujesz drugi biegun, faktycznie i przy podejściu do komiksu jak do albumów ze sztuką to rozmowa jest zgoła inna. Ja jestem prostym czytelnikiem :D

Offline Death

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #140 dnia: Październik 08, 2008, 10:48:00 pm »
)U mnie jest przeciwnie, głównie grafika, a krok za nią fabuła. Z tego względu chcę kupić tylko pojedyncze, konkretne albumy, które są właśnie wydane jak normalne, artystyczne albumy z obrazami.

To kupuj Cromwell Stone`a! Wizualnie przebije wszystkie komiksy jakie do tej pory czytałeś. To jest dopiero artystyczny wypas  :D

Offline JAPONfan

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #141 dnia: Październik 08, 2008, 10:54:17 pm »
Nie będę się wtracał w zasadniczy wątek Waszej dyskusji, ale tu muszę zaprotestować: "Hard Boiled" nie jest mistrzowskie, bo ma na okładce nazwisko Miller, ale dlatego, że ma na okładce nazwisko Darrow. Gdyby w Egmoncie mysleli tak, jak ty, to pewnie wydaliby komiksową wersję "W poszukiwaniu straconego czasu", bo tam na okladce jest nazwisko Proust.
Ogladajac HB zastanawialem sie dlaczego na okładce pisze MILLER a pod spodem DARROW. Powinno IMHO byc DARROW a na dole małymi literkami "I jakis zarys fabuly Frank Miller". Nawet Robocop 3 miał wiecej sensu i pomysłu. I czy mistrzowska cena wynika z Millera czy jednak nieznany w polsce Darrow tak opromienia ten komiks.

N.N.

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #142 dnia: Październik 09, 2008, 12:51:52 am »
Ogladajac HB zastanawialem sie dlaczego na okładce pisze MILLER a pod spodem DARROW. Powinno IMHO byc DARROW a na dole małymi literkami "I jakis zarys fabuly Frank Miller". Nawet Robocop 3 miał wiecej sensu i pomysłu. I czy mistrzowska cena wynika z Millera czy jednak nieznany w polsce Darrow tak opromienia ten komiks.
Po pierwsze: Ty - oczywiście - zgodnie z tradycją, znowu musiałes popisać się słabą umiejętnoscią czytania ze zrozumieniem.
Po drugie: lata mi (sam wiesz, gdzie), co jest na okładce napisane duzymi, a co małymi literkami. Tym bardziej, ze nawet na oczy nie widziałem polskiego wydania.
Po trzecie: Mam gdzieś, który z twórców opromienia Ci ten komiks i w ogóle mnie to nie interesuje.
Po pierwsze, po drugie i po trzecie razem wzięte: pisałem o tym, co w tym komiksie naprawdę jest warte uwagi (rysunki Darrowa) i o tym, że o mistrzostwie komiksu nie zawsze decyduje zarys fabuły, bo składa się on także (a moze nawet przede wszystkim) z rysunkow a tu akurat rysunki zasługują na miano mistrzowskich i wreszcie pisałem  odpowiedź na konkretny post i ani nie był to Twój post, ani też nie była to wypowiedź na temat, ktory poruszasz.

Offline niceman

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #143 dnia: Październik 09, 2008, 09:56:00 am »
To kupuj Cromwell Stone`a! Wizualnie przebije wszystkie komiksy jakie do tej pory czytałeś. To jest dopiero artystyczny wypas  :D
Chętnie! Niestety wykupiony, a panom z allegro i ich cenom z góry dziękuję ;)
Człowiek bezdomny.

Offline ZBÓJCERZ

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #144 dnia: Październik 09, 2008, 09:56:59 am »
zlukajcie to http://www.empik.com/top/ bestselery empik.com
komiksów oczywiście nie ma, ale są książki
1. czy ceny różnią się jakoś dramatycznie? czasem tak - standardem dla książek jest 30 zeta, tylko jedna w top10 przekracza 70 zeta
czy komiksy są droższe? nominalnie tak, zwłaszcza niektóre, ale - zakładam - koszty wydania ksiażki są nieporównywalnie niższe niż komiksu (kolor, papier, nakład - to dwa różne światy wydawnicze) - co ważne, wiele komiksów znajduje się jednak również w podobnym przedziale cenowym

Rzekłbym, że ceny są porównywalne - za przeciętną książkę w miękkiej oprawie płacę 30 zł - podobnie za komiks. Piękne wydanie książki, w dużym formacie, bogato ilustrowane to wydatek rzędu 100 zł z haczykiem. Podobnie komiks.


2. ile czyta się przecietną książkę, a ile przeciętny komiks? imo cena do ilości spędzonego czasu z lekturą jest zdecydowanie na korzyść książki, nawet czytadła

i tu się nie zgodzę - książkę ok 400 stron czytam dwa-trzy wieczory, komiks ok. 100 stron - różnie, ale na pewno krócej. Tyle, że po kilku miesiącach do komiksu powracam, czytam go powtórnie - są tytuły, które czytałem po kilkanaście razy, natomiast do książek z taką chęcią nie wracam - nawet dobrych.  


że nie było chętnych na poszczególne tomy za 25 zeta, znaleźli się chętni na integrala (hc+kreda) za 120 zeta - taka (absurdalna imo) specyfika

Oczywiście - ja np. tak mam - nigdy nie kupiłbym wznowień EKSPEDYCJI albo FUNKY KOVALA gdyby nie wyszły w wydaniu zbiorczym. Często łapałem się też na tym, że olewałem jakąś serię wydawaną przez Mandragorę, a kupowałem dopiero wydanie zbiorcze. Nie mam czasu i nie chce mi się śledzić kolejnych odcinków jakiejś serii - wolę sięgnąć po jedno wydawnictwo, które wyczerpie cały temat, a dodatkowo ładnie wygląda.


wszystko drożeje :)
ale ludzie coraz więcej zarabiają :)
dla mnie problemem jest to, że komiksy nawet jeśli nie są droższe nominalnie od książek, to starczają na znacznie krócej (pomijam cegły jak czarna dziura, koce czy z piekła i zbiorcze, bo są na ogół znacznie droższe) - trudno będzie im zatem konkurować o czytelnika i ze względu na postrzeganie komiksu jako medium, i ze względu na niskie czytelnictwo w ogóle, a zwłaszcza komiksu, no i za sprawą tej relacji ceny do czasu spędzonego z lekturą

widzisz, wszystko zależy od Czytelnika (patrz mój wpis wyżej) - absolutnie się z Tobą nie zgadzam. Zauważ ile trwa film w kinie, a ile trwa czytanie książki. Mimo, że książkę czyta się dłużej więcej ludzi woli pójść do kina. Szybka przyswajalność komiksu w stosunku do przyswajalności książki może być jego atutem a nie wadą.

a: komiksy zawsze (nie wszyscy niestety) można kupić z 25% zniżką od okładkowej, co pokazuje, że aż tak drogo nie jest (bo mozna taniej), ale pokazuje też, że można by od razu taniej (może nie aż 25%, ale zawsze coś, idac dalej - winni są nie wydawcy a sprzedawcy i ich marże!)

dokładnie - taki Empik potrafi krzyknąć 40 proc. ceny za dystrybucję :) Z drugiej strony trudno dziwić się Empikowi - przeważnie są w takich miejscach gdzie czynsze wynajmu za lokal nie należy do najtańszych. Inna sprawa, że wciąż są ludzie, którym nie chce grzebać się w internecie, czekać, odbierać paczki. A, że nie kupują raczej sporadycznie to są skłonni zapłacić więcej - sam tak miałem, dopóki nie zacząłem kupować komiksy i płyty w ilościach hurtowych :)

A komiksy czarno-białe na offsecie wyglądają równie dobrze, co na kredzie - wystarczy, że papier jest przyzwoity, na jakość (według mnie) odbioru nie wpływa to nijak.

E tam, wyobraź sobie Żywe trupy na papierze offsetowym... myślę, że dużo by straciły.

Nie wiem, czy więcej osób kupiłoby komiksy, które wydaliśmy, gdyby były tańsze.

Jestem pewien, że nie - wprost przeciwnie. Dlaczego Egmont odnosi sukces a TM-Semic padło? (może to zły przykład bo TM-Semic i wydawał kiepsko i sprzedawał bardzo drogo)


Nie mam też opcji, że jak coś jest świetne, to musi w związku z tym być jeszcze technologicznie jakieś specjalne. Wystarczy, że między okładkami jest już dynamit.

A ja mam - jak lubię jakąś płytę to chce mieć ją oryginalną i dobrze wydaną, a nie mp3. 

A one, jak książki, z czasem się spracowują, bo przecież się je czyta. A nie patrzy na grzbiety na półce? Chyba, że się mylę :D

czytasz komiksy? Fuj! Ja patrzę tylko na grzbiety :)
« Ostatnia zmiana: Październik 09, 2008, 10:20:47 am wysłana przez ZBÓJCERZ »

Offline ZBÓJCERZ

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #145 dnia: Październik 09, 2008, 10:27:01 am »
Chętnie! Niestety wykupiony, a panom z allegro i ich cenom z góry dziękuję ;)

no to polecam "Wędrowca z Tundry" - z nabyciem nie ma problemu, a rysunki genialne. W ogóle Taniguchi to geniusz, Ikara też można przeczytać - ze względu na rysunki właśnie... A propos - czy coś jeszcze Taniguchiego wyszło u nas ?

godai

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #146 dnia: Październik 09, 2008, 10:43:43 am »
E tam, wyobraź sobie Żywe trupy na papierze offsetowym... myślę, że dużo by straciły.

No, rzecz jest dyskusyjna. Tak, jak mogę czytać Władcę Pierścieni w wydaniu na szmatławym papierze. W komiksie, dla mnie, wystarczy że papier jest biały, a druk wyraźny.

A ja mam - jak lubię jakąś płytę to chce mieć ją oryginalną i dobrze wydaną, a nie mp3.

Tez kupuję oryginał. Ale kupię CD, z nowego, taniego wydania, zamiast stracić majątek na pierwsze wydanie analoga. Liczy się zawartość dla mnie, a nie nośnik.



Offline ZBÓJCERZ

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #147 dnia: Październik 09, 2008, 11:06:40 am »
Liczy się zawartość dla mnie, a nie nośnik.

I tu jest sedno różnicy między nami - ja dla świetnej zawartości, wymagam świetnego nośnika. Nie lubię półproduktów - na kiepskie, tanie wydanie mogę sobie pozwolić w przypadku czegoś, czego nie znam i nie jestem pewien czy mi się spodoba. Inna sprawa, że oprócz tego, że muzyki słucham a komiksy czytam jestem też kolekcjonerem i swoich pasji nie traktuje w sposób czysto użytkowy. Idąc dalej Twoim tropem , skoro liczy się zawartość a nie nośnik to najlepiej byłoby komiksy sobie z netu ściągnąć, wydrukować na drukarce, przeczytać i wyrzucić. Albo od razu z monitora przeczytać.

Offline JAPONfan

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #148 dnia: Październik 09, 2008, 11:20:14 am »
Cytat: ZBÓJCERZ
Albo od razu z monitora przeczytać.

hmmmmm, webkomiksy?

godai

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #149 dnia: Październik 09, 2008, 11:33:29 am »
I tu jest sedno różnicy między nami - ja dla świetnej zawartości, wymagam świetnego nośnika. Nie lubię półproduktów - na kiepskie, tanie wydanie mogę sobie pozwolić w przypadku czegoś, czego nie znam i nie jestem pewien czy mi się spodoba. Inna sprawa, że oprócz tego, że muzyki słucham a komiksy czytam jestem też kolekcjonerem i swoich pasji nie traktuje w sposób czysto użytkowy. Idąc dalej Twoim tropem , skoro liczy się zawartość a nie nośnik to najlepiej byłoby komiksy sobie z netu ściągnąć, wydrukować na drukarce, przeczytać i wyrzucić. Albo od razu z monitora przeczytać.

Mocno i do przesady przerysowane. Idąc tym tropem, to pewnie można powiedzieć cokolwiek, ale to nie jest mój trop.

Nie powiedziałem, że forma nie ma znaczenia, tylko, że ma mniejsze. I wielokrotnie powtarzałem, gdzie ta granica przebiega - dobre wydanie, dobry papier, ale bez nadmiaru kosztem wzrostu ceny. Dobry papier, ale niekoniecznie od razu ręcznie czerpany przez ostatniego Dalajlamę, okładka mocna, lakierowana, dobrze sklejona, ale nie z deski.

Więc, proszę, nie wal mi tu drukowaniem z internetu, bo to nie dość, że pomysł głupi, to nijak nie pasujący do tego, co mówiłem.