trawa

Autor Wątek: Battle to end all battles  (Przeczytany 73537 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Wilk Stepowy

  • Starszy Gildii
  • *******
  • Wiadomości: 13 885
  • Total likes: 1
  • Płeć: Mężczyzna
  • wilk bez zębów
Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #60 dnia: Październik 01, 2008, 06:18:41 am »
HoMM - bo choć Fallouta doceniam, to nigdy się nim nie zagrywałem; dodatkowo Tormenta bardziej cenię w tym gatunku. Więc głos na HoMM za genialne rozwinięcie pomysłu prostego King's Bounty, świetny klimat świata i przepiękną grafikę, za 3cią część, przy której spędziłem więcej czasu grając z kumplami niż przy jakiejkolwiek innej grze.

Offline Isengrim

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #61 dnia: Październik 01, 2008, 09:07:45 am »
Heroes of Might & Magic . Kwintesencja strategii w klimacie Fantasy, kolejna gra, ktora w glebokich latach 90-tych z trudem udalo mi sie dorwac (najpierw oczywiscie "na piracie"). W "dwojke" i "trojke" grywam do tej pory, piatka czeka az bede chory i bede mial czasu troche pograc. :)

Fallout jest wybitny i gdybyscie zestawili go dajmy na to z takim Larrym czy MGS'em wybor bylby jasny. A tak - coz. Nawet najwybitniejsza gra nie zachwieje moim wieloletnim oddaniem HoMM, ktore jest klasa sama w sobie.
Klerykał i filosemita
Młotek 2010 :-)

Offline Niuniek

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #62 dnia: Październik 01, 2008, 10:20:01 am »
HoMM - bo zombie miały tam więcej much.  ;-)
A tak bardziej na poważnie, to Fallout też mi się podobał, ale jednak te dni (miesiące) spędzone na grze z kumplami przemawiają do mnie bardziej niż sprzedawanie wszystkiego co udało mi się znaleźć za wodę dla krypty.

Offline Nehan

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #63 dnia: Październik 01, 2008, 12:12:13 pm »
to jakaś kpina jest.

Fallout, oczywiście

Offline Solitaire

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #64 dnia: Październik 01, 2008, 12:17:48 pm »
HoMM.
Z czasów kiedy jeszcze grałem, pamiętam najwyraźniej dwie pozycje - Baldur's Gate i serię HoMM (ze szczególnym wskazniem II i III cześci).
W HoMM II potrafiłem z kolegami grać bez końca.
Już się gwiezdne poniszczyły zamiecie,
Cień się chwieje poróżniony z mogiłą,
Coś innego stać się pragnie na świecie,
Coś innego, niż to wszystko, co było.

Offline Julek_

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #65 dnia: Październik 01, 2008, 12:33:29 pm »
HoMM.

Nawet czwórka mi się podobała.

Offline Barnie

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #66 dnia: Październik 01, 2008, 01:11:39 pm »
Ciekawie to wygląda jak na razie...
W fallouta grałem tylko tacticsowego. Całkiem fajna gierka.
Z kolei heroes... cóż, części 1-3 to kult nad kultami, czwórka to kaszana, zaś piątka to tylko trójka po retuszu. Jednakże to do heroesów zdarza mi się regularnie wracać, i choć darzę Fallouta sporym szacunkiem za swą innowacyjność i mad maxowe klimaty, mój głos idzie na HoMM.

Offline Carve

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #67 dnia: Październik 01, 2008, 02:22:08 pm »
Fallout

wszystko zostało już chyba napisane na ten temat. na żadną inną grę nie poświęciłem tyle czasu co na tą i żadna nie ma takiego klimatu.

Offline Ribald

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #68 dnia: Październik 01, 2008, 03:55:29 pm »
Fallout byłby za single player.
Ale to ocena całościowa i sentymentalny głos prosto z nocnych sesji z kumplami idzie do produktu 3do.

Heroes
mam swoje zdanie, z którym się nigdy nie zgadzam

Offline Sajuuk'

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 018
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • z'; DROP TABLE profile; --
    • sireliah.com
Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #69 dnia: Październik 01, 2008, 04:19:28 pm »
No wai. Fallout. Za tajemnicę wytwarzania jeta i gorącą noc w łóżku z dziewczyną mafijnego bosa (bohater cały czas był ubrany w zbroję wspomaganą  :eek:)
"Był to chłopak tak piękny, że nie musiał się nawet myć" - T. Konwicki, "Dziura w niebie"

Offline Idaan

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #70 dnia: Październik 01, 2008, 05:13:02 pm »
Fallout. Bo HoMM IV był większą kaszaną niż F:Tactics. A jako, że głosujemy na całe cykle, to liczy się trzymanie poziomu.

Offline steelie

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #71 dnia: Październik 01, 2008, 08:51:56 pm »
Przytłaczające klimatem, angażujące całkowicie studium socjologiczne zmuszające do zastanowienie się nad kondycją moralną człowieka przegrało z prostą rozrywką 11:15
Czyli jak zawsze :(

Runda IV (ale kogo to obchodzi po takiej tragedii?)

System Shock v. GTA

Offline Josef Knecht

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #72 dnia: Październik 01, 2008, 08:52:59 pm »
HOMM!

Wspaniała gra, spędziłem mnóstwo czasu przy prawie każdej części tej serii.
Największym atutem jest wspaniała zabawa z innymi graczami,
MOC!
Świeżo upieczony fan wilków :)

Offline Krova

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #73 dnia: Październik 01, 2008, 09:04:17 pm »
Zdecydowanie GTA.


Dwójka, którą kosiłem z kuzynem na jego PSXie.

Trójka, w którą krótko pograłem, bo miałem za słabego kompa - trudno o:

Vice City - które jest mistrzem klimatu, pełno smaczków, humoru, przemoc na wesoło, laski w bikini i te sprawy.

SA - akurat do mnie nie trafiło, nie moje klimaty, ale było zajebiście ogromne o:

No i król nad króle, jedna z najlepiej ocenianych gier evar, czyli czwóreczka - Rockstar nie zawiódł, czwarta część, tym razem w poważnych klimatach, jest arcydziełem, miodna grafika, klimat, po raz pierwszy to miasto jest naprawdę realne, ludzie nie robią głupot, reagują na Twoje akcje, świetna, świetna fabuła przebijająca imo tę z Mafii, dopracowany świat, cud, miód i orzeszki.


A, nie grałem ani w System Shocki, ani w Bioshocka :P
« Ostatnia zmiana: Październik 01, 2008, 09:17:26 pm wysłana przez Krova »
/人◕ ‿‿ ◕人\

Offline steelie

Odp: Battle to end all battles
« Odpowiedź #74 dnia: Październik 01, 2008, 09:14:44 pm »
To jakaś powtórka z poprzedniej rundy.
GTA to świetna zabawa, ale seria System Shock - z której znam Bioshocka i kawałek SS2 to:
Cytat: ja parę miesięcy temu
Zacznę od kwestii technicznych, to co najlepsze zostawiając na koniec. Grafika cacy, projekty poziomów, przedmiotów i przeciwników bardzo dobre. Zgnilizna moralna w stylu art deco wyszła świetnie. Niektóre sceny naprawdę zapadają na długo w pamięć i stanowią małe dzieła sztuki - Big Daddy osłaniający Siostrzyczkę przed granatami, animacja ratowania lub patroszenia Siostrzyczki, właściwie cały poziom u tego szalonego artysty (ludzkie rzeźby np.). Sama rozgrywka ocieka grywalnością, można tłuc splicery na całe mnóstwo sposobów dzięki kombinacji broni i plazmidów, do tego jeszcze systemy obronne, które można przejąć, usprawnienia pukawek, toniki zamieniające cię w mały czołg albo umożliwiające niewidzialność. Bardzo ważna jest tu dobre AI, widoczne zwłaszcza po użyciu plazmidu zmuszającego przeciwników do walki między sobą - kryją się, obchodzą, uciekają.

Ale przejdźmy do deseru, czyli opowiadanej nam historii. A jest ona naprawdę niesamowita! To nie jest po prostu "Było fajnie, a tu bang! i zombiaki, trza je wytłuc". To niesamowita opowieść o granicach nauki, sztuki, o roli moralności w naszym społeczeństwie, o tym, jak wiele można uzasadnić racją stanu. O dążeniu do utopii i poświęcaniu kolejnych ideałów w jej imię - kiedy Rapture zamieniło się w antyutopię i czy w którymkolwiek momencie rajem było? Do tego dochodzą rewelacyjne postacie, każda z własną psychiką, motywacjami, wątpliwościami. Nikt nie jest po prostu dobry czy zły. A absolutnym mistrzostwem jest Ryan - zaczynający od niesamowitego przemówienia, przez całą grę ukazuje nam coraz więcej ze swojej wizji, coraz więcej z siebie, aż do kopiącego w jaja zwrotu akcji.
I chose Rapture!

 

anything