MGS ma fabułę co najmniej porównywalną z Deus Exem, a gameplayem nad nim góruje. A patrzcie gdzie zaszedł jeden, a gdzie drugi
MGS > Deus Ex. Obiektywnie. Nawet porównując pojedyńcze częsci z osobna.
MGS to liczaca łącznie 20 lat seria, która z konceptu MG ewoluowała w MGS i ma z MG wspólną fabułę i ogólny koncept rozgrywki. Każda z części MGS to rewelacyjna gra. Żadna nie jest ideałem, ale każda posiadała znamiona geniuszu. MGS1 zrewolucjonizował rynek gier pokazując jak teraz powinno się konstruowac fabuły i je pokazywać - filmowo. Ta gra nawet wpłyneła na film - Spielberg przyznał się do zapozyczeń. MGS2 pokazał nową jakość, choć jest kontrowersyjny. MGS3 to wg wielu najlepsza gra na ps2. Z ukończenia każdej z tych cześci jestem prawdziwie dumny. To jedne z tych gier, po których ukończeniu długo jeszcze siedzi się przed czarnym ekranem ze świadomością, ze właśnie przeżyło sie coś cudownego.
Deus ex to tylko pierwsza część, bo resztę zwyczajowo się pomija by nie psuć sobie wspomnień. Deus Ex ma swietną fabułę, ale ukazuje ją na tyle nieudolnie, że już jej nawet nie pamietam. No i czy w Deus ex są jakies naprawdę warte wspomnienia postacie? Też nie pamiętam.
MGS to gra instytucja. To jedna z najważniejszych serii w historii elektronicznej rozrywki i nikt się z tym nawet nie próbuje kłócić.
Deus Ex to przy tym ledwie błysk.
Ale tu przegrała z grą, w której największym osiągnięciem jest zgadnięcie czy cośtam nalezy pchnąć czy popchnąć by zobaczyć cycka.
To tak jakby na jakimś forum konsolowym Baldur do spółki z Tormentem przegrali z... nie wiem... tekkenem (gra zapisana w historii i fajna, ale głupia jak but).
Nie że się spinam, bo ten konkurs to tylko gra (o ironio). Ale apeluję: jeżeli sam gatunek wam nie przeszkadza, to poznajcie te gry(mgs1 i 2 jest na pc) bo to co tu wyczyniacie to jakaś tragikomedia. Zwłaszcza że patrząc po uwielbieniu dla falałta i baldura, kiepskie oprawy graficzne potraficie pomijać, wyobrażnie macie dobrą a czytanie/słuchanie kilometrów tekstu(mgs2) nie sprawia wam problemu. Bo to tak jak uważać że się lubi filmy sf, a nie mieć pojecia co to Star Wars, czy Blade Runner.