Morrowinda cenię za tony klimatu, tam chodzenie to była piękna sprawa, no i baardzo duża ilość smaczków - raz natknąłem się na podziemia, gdzie walczyłem z jakimiś bladymi kozakami, dookoła chodziły NPCe oznaczone jako "bydło". Podczas eksploracji trafiłem na długaśną (30 stron chyba) książkę - pamiętnik jednego z tych niewolników. Historia o tym, jak siedział w karczmie, natrafiał na ich spojrzenia, dostawał paranoi, bał się, że ktoś go obserwuje...nie pamiętam już, ale skończyło się na tym, że został Bydłem - istotą trzymaną przez wampiry tylko po to, żeby w razie 'głodu' miały co sobie łyknąć. Niesamowita lektura to była, strasznie się wkręciłem
Wogóle książki były świetne w Morku.
Więc - gdyby to było nudne chodzenie, gadanie, chodzeni i bicie, też bym sobie darował. Ale tutaj było chodzenie tak przesiąknięte klimatem, że czułem czystą radość, gdy w nocy ze słuchawkami wędrowałem również w nocy po tej pieknej krainie, podziwiając cudne niebo i słuchając REWELACYJNEJ MUZYKI (Jeremy Soule - to mówi samo za siebie,
słuchając theme'u wogóle ogarnia mnie wzruszenie i tęsknota ).
Kurde, przez was jutro go zainstaluję