Przenoszę swoją świętą wojnę o dobre imię
Hard z bloga na forum. Replika w dyskusji toczącej się pod moją
blogową recenzją Hard:
W ogóle to trzeba by znaleźć jakieś naukowe opracowania estetyki pulpowej, jeśli takowe są w języku polskim. Może to by nam pozwoliło na zbadanie takich komiksów jak
Hard, czy wydane przez timofa
Serce wilkołaka lub stare dobre
Klosy we właściwym kontekście (chociaż nie szukałbym zbyt wielu czynników wspólnych między pierwszymi dwiema wymienionymi pozycjami, a ostatnią - bo jej pulpowość w dużej mierze była narzucona z zewnątrz, a jej wartość jest głównie sentymentalna).
Wydaje mi się, że po pierwsze, pulpowe prace, tak literackie, jak i komiksowe, w tej całej swojej grafomanii są wyjątkowo szczere - a jednocześnie mają konkretną strukturę fabularną z początkiem, rozwinięciem i zakończeniem. To je odróżnia od fristajlowych eksperymentów robionych na żywca, które są mozaiką gagów lub zbiorem sytuacji, ale bez jakiejkolwiek spójnej konstrukcji.
Prace te mają przez tkwiącą w nich szczerość potencjał. Wykorzystują to tzw. profesjonalni twórcy, jak Tarantino, czy Moore w
Watchmen (zważ na opowiadanie o żeglarzu).
Hard z lepszymi rysunkami i dopracowanymi dialogami byłby hitem. A gdyby jeszcze wcisnąć jakiś joyce'owski monolog wewnętrzny, na tym szkielecie moglibyśmy stworzyć poważany komiks intelektualno-pornograficzny.
Według mnie Biniek w swoim komiksie intuicyjnie natrafia na obszar fantazji o seksu w brudzie, w miejscu publicznym (gdzie dla obu stron możliwość nakrycia staje się dodatkową podnietą), zaufanie nieznajomemu (umawianie się na seks przez internet bez wysyłania sobie zdjęć i spotykaniu się w mieszkaniu jednej z osób).
Bo ten komiks w dużej mierze jest o fantazjach tej kobiety. Ona swoim ubiorem sugeruje na poziomie symbolicznym, że to jest jej sen, w którym ona pragnie tego, co ją czeka.
Równocześnie, przez monolog wewnętrzny "oprawcy" mamy ciągnący się jednocześnie drugi wątek - męskiej fantazji sadomasochistycznej (bo on albo sam sobie musi tym ostatnim czynem zadać ból, albo może ma atrapę, która jednak symuluje ból, jak w grze komputerowej).
Ostatnim elementem, tym łączącym ich fantazje, jest pośrednik. Pionek, którym oboje grają, ona w swoich fantazjach tworzy faceta w zielonej kurtce. To jest jej opór, a jednocześnie taniec godowy wobec "oprawcy". Ten z kolei pozbywając się kolesia w zielonej kurtce, łamie wewnętrzny opór dziewczyny - kończy się gra wstępna. Mogą dokończyć już wspólną fantazję w pokątnym, brudnym miejscu, gdy tuz za ścianą mają innych ludzi.
Można mi zarzucić, że nadinterpretuję. Pewnie sam Biniek nie potrafiłby tak tego przedstawić. Ale o to mi chodzi w tej szczerości pulpy. I dlatego tacy twórcy jak Moore, czy Tarantino się za nią biorą. Bo już wszystko tam jest. Tylko trzeba odpowiednio przedstawić, by "wyrafinowana kulturalnie" publiczność to doceniła.