1. tom "Pitu pitu" Daisuke Igarashiego – te nowelki czasami drażnią, czasami rozbrajają, czasami zaciekawiają... Generalnie lektura kontemplacyjna. Natomiast w związku z tym, że jest to "zbiór krótkich historii inspirowanych japońskim folklorem", za spore zaniedbanie ze strony wydawnictwa uważam brak merytorycznego wprowadzenia albo przypisów.
"Osiedle Promieniste" – a to z kolei rewelacja i nie jest w stanie tego zmienić nawet drętwa polszczyzna tłumaczenia. Inio Asano nie tylko przebił tą mangą swojego "Solanina", ale również "Odległą dzielnicę" Taniguchiego. Najlepszy komiks od Hanami!
"Morfina" Chiki Adachi i Kumiko Saiki – no tutaj jest mocno melodramatycznie, ale koniecznie trzeba wziąć poprawkę na różnicę kultur, żeby nie przeszarżować z krytykowaniem tej konwencji (i ewentualnej gry z konwencją). W ogólnym rozrachunku – warto.
"Anagram" Kirin Tendo – początek obiecujący, niestety potem górę bierze sentymentalizm, tanie psychologizowanie oraz infantylne zabiegi fabularne (w tym – jak by nie było – "komiksie dla dorosłych"). Sytuacji nie poprawia jakość tłumaczenia ani poprzestawiane teksty w dymkach.
A na tego "Pluto" to z jednej strony czekam z niecierpliwością, a z drugiej – już narasta we mnie irytacja. Dlaczego mangi wydawane przez Egmont, JPF i Waneko czyta się tak fajnie, a te z Hanami już nie? No dlaczego?