Bo rozumiem, że komiks i serial to raczej podobna historia ?
Moje zdanie na ten temat (cytat z tekstu, który
wrzuciłem na fejsa):
"Popularny serial dość luźno trzyma się fabuły komiksu. Niektóre postacie pojawiają się tylko w jednym lub drugim medium, kolejność zdarzeń bywa czasem inna, zgony następują w różnych momentach i w innych sytuacjach. Niektóre komiksowe wątki zostają pominięte, a na ich miejsce tworzone są nowe. Inne są też charaktery niektórych postaci. Przykładowo Rick Grimes w serialu jest bohaterem wątpiącym, nie zawsze pewnym siebie, czasem naiwnym. W komiksie zaś to niezwykle charyzmatyczny mężczyzna, świetny strateg, zazwyczaj bardzo pewny siebie i nie obawiający się podejmowania trudnych decyzji. Tak więc znajomość jednej wersji historii nie psuje zbytnio poznawania fabuły drugiej.
Fabuła komiksu bywa bardziej dramatyczna i bezkompromisowa od tej w serialu. Wyraźnie to rzuca się w oczy przy porównywaniu serialowej akcji w Woodbury (finał połowy trzeciego sezonu) i zakończenia walki o więzienie (finał trzeciego sezonu i finał połowy sezonu czwartego) z ich komiksowymi pierwowzorami, odpowiednio w tomach szóstym i ósmym. Widzom serialu wydarzenia z tych odcinków mogą wydawać się dramatyczne, ale komiks bije je na głowę. Kirkman przyzwyczaił czytelników, że większość zeszytów kończy się jakąś szokującą sceną, zaskakującym zwrotem akcji. Jednak raz na jakiś czas zamiast odbezpieczyć kolejny fabularny granat, Kirkman wręcz detonuje bombę atomową. Tak było w przypadku finału tomu ósmego oraz zeszytu setnego zawartego w tomie siedemnastym. Twórcy serialu nie posunęli się, aż tak daleko i oszczędzili widzom totalnego szczękoopadu jaki czytelnikom zafundował scenarzysta komiksu. Szkoda."