"Księga Tajemnicza" na tle całej twórczości Kalibra jest jak "Mezzanine" na tle twórczości "Massive Attack". Te płyty wyróżniały się ostrym, niskim, dusznym, mocnym klimatem - coś co musi się podobać ludziom słuchających przede wszystkim ostrych, mrocznych metalowych kawałków. A reszta już trochę mniej, bo jest spokojniej i bardziej odlegle. A "w 63 minuty dookoła świata" i "3:44" to też są fajne płyty i będę ich bronił tak jak broniłem "Protection" w topicu o Massivie:
Uwielbiam "grubego czarnego kota" czy "Abradababra" z tej pierwszej za wspaniały rap Magika (żywy, energiczny) i AbradAba (stękanie i chrypka).
W przypadku tej drugiej bardziej od tekstu i rapu poruszają mnie podkłady - wspaniale wyszedł żywy bas w "Baku baku ciężki jest jak cut" czy solówka basowa na początku "weny". Ach ta barwa... Poza tym tam już nie ma samych zapętlonych bitów, cały czas coś się dzieje - pomiędzy głośnikami co chwila prześlizguje się jakie szemranie, szuranie, to skrecze DJ FeelXa lecące prawie nonstop, wprowadzające bardzo żywy element do podkładu. Nie jest to już statyczny loop. Moje faworyty to: "Rutyny", "Normalnie o tej porze", "Litery", "Konfrontacje" i instrumentalny "Cztery" (fajnie coś tam brzdąka - uwielbiam ten dźwięk).
A o "1 8 l" nie wiem nic, oprócz tego, że słucha tego 8 letnia koleżanka mojej siostry... Widzę, że nie mam czego żałować.