Muzyka jest jednym ze sposobów komunikacji międzyludzkiej. Jest także czynnikiem oddziaływującym na nasz ośrodkowy układ nerwowy i narząd słuchu, wywołując emocje, zmiany zachowań, zmieniając usposobienie, wywołując ból w uchu i głowie, niszcząc receptory słuchowe, doprowadzając do stanu braku skupienia itp. Tyle dla mnie.
Wierzę w sztukę, bo za pomocą niej można przekazać to, czego się nie da zwykłymi słowami, i dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Jednakże moim rzyczeniem jest także umieć się porozumieć normalnie, na żywo, bo w tym jestem cienki jak Europejczyk na Dziwnym Zachodzie.
Każda sztuka to ciężka praca. Życie to ciężka praca. Dla mnie przyjaciele to też ciężka praca, ze względu na moje wady charakteru. A miłość... to jest dopiero ciężka praca...
I widać (sorry, no offence, ale nie mogłem się powstrzymać) po paru użytkownikach forum, że ortografia też jest ciężką pracą. Nie mówię, że ja jestem jakimś tam teges mistrzem ortografii i zdarza mi się popełniać błędy, jak dla mnie zdecydowanie za często, ale to zazwyczaj wynik roztargnienia. Ale do rozsądnego poziomu można by to dopracować. Wiem, język polski to wielkie gówno, w którym łatwo się utopić, ale trzeba się chociaż starać.
A więc rada na przyszłość rzycie pisze się życie, bo rzyć to jest co innego niż żyć.
Na wstępie, chciałbym podkreślić, że boję się, że temat zostanie przez swoją ogólnikową naturę wrzucony do "spam'u", czego oczywiście nie chcę
We have nothing to fear but fear itself.