Zauwaz ze nikt nie mowi ze chodzenie do kina to wiara w satanizm i rozne takie, dlatego jesli nas erpegowcow oskarza sie o takie rzeczy, to automatycznie wlacza sie mechanizm obronny, i mysle ze tak byloby nawet z kinomanem.
Racja, ale mimo wszystko czy nie sądzisz, że bronienie się poprzez udowadnianie na siłę, że RPG rozwija wiedzę, wrażliwość, umiejętność podejmowania decyzji itd., nie jest jednak niewłaściwą "linią obrony"? Moim zdaniem jest to próba zwalczania skrajnych i nie oddających rzeczywistości oskarżeń argumentami, które również są skrajne i nie oddające rzeczywistości. Czy skoro są ludzie, którzy twierdzą, że RPG to satanizm i w ogóle wszystko, co najgorsze, to czy my mamy na to odpowiadać twierdzeniami, że granie w RPG z każdego zrobi erudytę o wysublimowanej osobowości? Do licha, nie idealizujmy aż tak tego naszego hobby...
Moim zdaniem, jeśli spotykamy się z oskarżeniami o satanizm itd., to najlepiej po prostu zwalczać bezpośrednio je właśnie. Nie odpowiadać na nie atakiem w stylu "Popatrzcie, jakie to RPG mądre i pożyteczne", ale skupić się na faktach i pokazać, że oskarżenia o satanizm są bezpodstawne. Że np. grając w "Zew Cthulhu" nie wywołujemy demonów, ale zwalczamy tych, co to robią. Że to, że w jakimś systemie fantasy pojawiają się demony, to nic złego bo nawet Tolkien o nich pisał... I przede wszystkim, że to wszystko to tylko gra i zabawa, że nikt z nas tak naprawdę demonów nie wywołuje!
Tutaj to nie do konca sie zgodze, opisujesz ogol a te cechy zaleza bardziej od indywidualnego czlowieka, poza tym RPG to rozrywka umyslowa, watpie czy ludzie, o ktorych piszesz mogli by w stanie w nia sie bawic, tacy odpadaja na poczatku, wiem co mowie, mialem juz kilku takich delikwentow.
Oczywiście, to zależy od indywidualnego przypadku... Jednak mam wrażenie, że część graczy (nie mówię absolutnie, że wszyscy) traktuje RPG naprawdę prymitywnie. Co do tego, czy tacy delikwenci są w stanie w ogóle się w RPG bawić - dobre pytanie... Mi się wydaje, że niestety mogą. Np. mam kuzyna (wiek 15 lat), który gra w Warhammera i jak mi opowiada, jak wyglądają sesje jego drużyny, to mi ręce opadają... Jedna wielka jatka po prostu. I - choć może to nieuzasadniona generalizacja - wydaje mi się, że takich drużyn znalazłoby się więcej, zwłaszcza wśród najmłodszych graczy. Oczywiście, na pewno dużą rolę odgrywa tu wiek graczy, rozbuchane hormony okresu dorastania itd., ale fakt pozostaje faktem - takich graczy wśród nas mamy.
I zauważ, że to właśnie osoby w takim wieku mają najwięcej problemów z różnymi negatywnymi opiniami o RPG, zakazami rodziców itd. To właśnie one będą musiały najczęściej sięgać po argumenty, czemu RPG nie jest złe. I dlatego proponowanie jako argumentów tego, co wyżej napisał Moritz, mnie osobiście nieco mierzi - bo przeciętny gimnazjalny RPGowiec wpierw powie rodzicom, że granie poszerza mu horyzonty i rozwija osobowość, a potem się okaże, że uczestniczych w sesjach pt. "Demoniczna horda 127 - Jeszcze więcej flaków na wierzchu"...