Tymczasem mnie właśnie odebrane i przeczytane jednym ciągiem "Mury Samaris" trochę rozczarowały. Bardzo długie i w związku z tym wygórowane oczekiwania - to zapewne przyczyna.
Po przeczytaniu posłowia i po ponownym przeczytaniu komiksu, negatywne wrażenie jednak zdecydowanie osłabło. Sami autorzy dostrzegli błędy w przedstawieniu pomysłu. I zgadzam się z Peetersem całkowicie co do tego, co się nie do końca udało. Ale ponieważ w gruncie rzeczy to niezwykle interesujący pomysł i wcale nie podany źle, a wręcz bardzo dobrze (szczególnie w rysunku), to z chęcią i ponownie rosnącym oczekiwaniem sięgnę po następne komiksy z "Mrocznych miast", szczególnie dlatego że to była dopiero rozgrzewka.
Ponadto myślę sobie, że ten dość niekonwencjonalny pomysł skupienia się na architekturze a mniej na bohaterach, był ryzykowny. Mimo wszystko to najczęściej bohaterowie "trzymają nas" przy danej serii, tymczasem tutaj trudno się jakoś "wczuć" we Franza (czy z resztą w dalszych tomach on się w ogóle pojawia?). Psychologiczny rysunek tej postaci nie jest bardzo udany, szczególnie w scenach w Samaris.
Jednak ze względu na interesujący pomysł, który ma się rozwijać dalej (to on z resztą sprawił, że oczekiwania były tak wysokie w stosunku do tego tomu), mimo braku tego zwykłego "haczyka" (bohatera), ja daję się złapać. Oby wyszły kolejne tomy!