A tak poza tym jak było, czy nie pamiętasz
nie no, fpytę było. przeciwnicy pierwsza klasa (inna sprawa, że jak się komuś łomot spuszcza to łatwiej jest być miłym
), stoły ok, team turbowyluzowany. nawet pogoda mnie nie bolała, chociaż 30C prosto w twarz w czwartek i piątek to nie jest nic miłego. na szczęście sala nie przypominała pieca, a w Dublinie oczywiście padało, więc szybko wróciło do normalności wszystko. najśmieszniej się imprezowało ze Szwajcarami, Austriakami i Ruskimi. Czech mi się trafił lekko spięty, ale poza tym ok, nawet Włosi byli cacy - mój odbił z KFFa 14 z 15 efektów i w ogóle mnie na koniec przepraszał za swoje rzuty
aha, zarżnąłem w kombacie 3 bloodcrusherów ze skulltakerem