Wszystko od Shyamalana łykam jak młody pelikan kamienie - a już na pewno Niezniszczalnego, który powstał chyba zaraz po Szóstym Zmyśle (przemistrzu tak BTW). IMO źle ten film odbierasz - to po prostu urealniony komiks. Coś jak Baśnie, ale jeszcze mniej fantastyczne (a raczej - wyprane z wszelkich trykotowych absurdów). Komiksy były tam tylko gadżetem - pewną inspiracją dla bad guy'a, jakimś motorem jego poczynań, ale tylko tłem (aczkolwiek oczywiście przewijały się przez cały film na różne sposoby). Generalnie to niby kolejny film poruszający archetyp walki dobra ze złem, ale poprowadzenie akcji, masakryczny twist na końcu (prawie tak dobry jak w Szóstym Zmyśle) i wytłumaczenie postępowania "złego" - no mistrzostwo. Pewnie nie jestem za bardzo obiektywny, ale dla mnie to małe dzieło i mogę je oglądać w kółko. No ale ja jestem trochę zgeeczały
. Swoją drogą - z wypowiedzi różnych "ekspertów", które miałem okazję czytać tu i tam wynika, że tak ten film, jak i inne dzieła Shyamalana to kiszka, padaka i szkoda na nie czasu. Cóż - olać "ekspertów". Aż sobie narobiłem smaku na powtórkę SZ i N
.