a ja mam totalnie, absolutnie zrypany humor i mam ochotę kogoś rozszarpać. dokładnie to koleżankę, która podkłada mi gigantyczną świnię (i to nie Knurka), choć wie, że to, co robi mnie wkurza niemiłosiernie. i jeszcze bezczelnie łypiąc oczkami pyta, czy na pewno mi to nie przeszkadza w obecności osób trzecich, przy których nie mogę wydrapać jej oczu. a potem będzie "no ale przecież mówiłaś, że nic ci to nie przeszkadza".
typowe animcowe, cockblockowe zachowanie. I Wy się dziwicie, że ja takich Sheryl Macrossowych nienawidzę...