co sie stało?
Gratuluję spostrzegawczości... Nawet sam Sherlock Holmes byłby pod wrażeniem. Nie wiem tylko co chcesz tym udowodnić... Jeśli upierdliwość, to spisałeś się na medal
Z tego co jestem w stanie sobie przypomnieć (czyli sięgnąć pamięcią kilkadziesiąt dni wstecz) pisałem pierwszego posta dość późno, w dniu kiedy wróciłem z kina... Może dzień później.
Pierwsze wrażenia były naprawdę piorunujące. Byłem w szoku, a melodyjki z filmu błądziły mi w głowie przez kilka ładnych dni. Wystarczyło jednak obejrzeć musical "Hair", fragmenty "Jesus Christ SuperStar" i zapoznać się z oryginalnymi wykonaniami Sweeney Todd'a, żeby ów "Golibroda" spadł w tabeli na niższą lokatę.
Mógłbyś się owszem przyczepić, gdyby moje wypowiedzi byłyby skrajnie sprzeczne. Jednakże cały czas jestem zdania, że film trzyma poziom, jest dobry i polecam go każdemu.
Może po prostu opadły emocje ;P
Jak na ironię, to nie odbiega to od prawdy
Owszem emocje opadły, ale jestem pewien, że nie raz jeszcze wrócę do kilku rewelacyjnych scen i momentów.
Chociażby dla samej scenografi...
Inaczej oceniam film, kiedy jestem świeżo po seansie, a po dobrej i szczegółowej jego analizie.
eot.