dobre! chciałbym się dowiedzieć, jaki jest sens robienia "imprintu" (hoho! co za powiew swojskości!) marginalnego wydawnictwa w kraju, w którym 1000 sprzedanych egzemplarzy to sukces.
poważnie. intryguje mnie, czemu ma służyć takie rozczłonkowanie rynku. nikt mi nie powie, że chodzi o konkurencję, bo rynek na takie komiksy to ile? - 300? 500 osób?
mówiąc szczerze, wolałbym ujrzeć konsolidację wydawniczego marginesu - wszystkie te ladidy, timofy, taurusy - weźcie się do kupy zbierzcie i zróbcie prężne, różnorodne wydawnictwo, które będzie dotrzymywało terminów i publikowało solidne edytorsko tytuły.
czekam na gromy.