Co do "z" - na początku miałem nie dawać ogonków, ale uznaliśmy, że to jest charakterystyczne dla francuskiego stylu pisma, które przecież emulowałem i że po dwóch stronach czytania przestaje być (mam nadzieję) jakimkolwiek problemem. Chodzi przecież o mentalne podmienienie jednego znaku drugim, co jest prostą czynnością. W "Mechanicznej pomarańczy" autor wymagał nauki całego słowniczka i przez pierwsze 20 stron co pół zdania musiałem zerkać do tyłu książki, by dopiero potem móc gładko czytać. Lubię takie zabiegi, nawet jeśli wymagają trochę więcej skupienia od czytelnika. Już na wykrzykniki w innych miejscach zdania bym się nie zgodził, bo to jest zbytnie odstępstwo od tego, co mamy w naszym języku, więc pragnę uspokoić wszystkich, jeśli będzie mi dane literować jakiś hiszpańskojęzyczny komiks.