Do Yurka1:
Stary, co za wspaniałe polskie malkontenctwo uprawiasz! Myślałem, że liczą się komiksy, a nie kto je wydaje. Czy Timof czy Mroja Press czy Marian Publishing. Ale oczywiście, do oceniania każdy jest pierwszy. Świat komiksu polskiego to takie fajne bagienko, gdzie same komiksy są akurat najmniej interesujące - ważniejsza jest otoczka.
Jestem ciekaw, skąd wiesz, w jakim nakładzie sprzedadzą się te nowe tytuły. Znasz je? Zapewne nie, bo założę się, że sprzedadzą się całkiem nieźle - niekoniecznie w świecie użytkowników Gildii Komiksu. Po Sfara sięgnie na pewno wiele osób, które interesuje się kulturą żydowską.
Poza tym, nawet jeśli się nie sprzedadzą, to z tego. Przecież każdy wydawca w Polsce poza Egmontem to hobby, a nie rzecz komercyjna. Więc czepianie się czyjegoś hobby, to jak zaglądanie mu do garnka.
Nie zgadzam się także z Tobą Kingpin.
W Polsce maniaków komisu może być 1000, ok. Ale ludzi kupujących komiksy jest o wiele więcej, coraz więcej.
Mają w dupie serwisy komiksowe, fora i tzw. środowisko, ale raz na jakiś czas kupią sobie coś - ze względu na walory artystyczne.
Wiem co mówię. Mam całkiem sporą grupę znajomych, którzy nie ustawiają z namaszczeniem swojej kolekcji w twardej oprawie.
Ale kupili Sfara, Spiegelmana, Rantę czy Peetersa lub "Mikropolis", bo interesują się ilustracją, grafiką itp. Co ciekawe, nigdy nie narzekali na ceny komiksów;)
Przecież gdyby ludzi czytających komiksy była tak niewielu jak sądzisz, nie byłoby coraz więcej wydawców, którzy nie wypuszczali by coraz ciekawszych artystycznie rzeczy. Chyba, że każdy komiksiarz to milioner;)
Także wizja tego, że fani obrazków to zamknięta, hermetyczna nisza dziwaków jest już dawno nieaktualna.
Przykro mi.
a nowemu projektowi Timofa należałoby chyba życzyć sukcesów, a nie czepiać się na dzień dobry