Przeczytałem Kroniki jerozolimskie i jest to mój pierwszy pewniak do top 10 2014 roku. Wobec komiksowych dzienników Delisle chyba jestem bezkrytyczny, kupuję jego patent na komiksowe kroniki bez zastrzeżeń. Wiadomo, że na pierwszym miejscu jest dalekie, egzotyczne miejsce o którym opowiada nam Delisle, ale przecież główny bohater, komiksowy odpowiednik autora, też jest bardzo ważny w tych komiksach. Polubiłem go. Nieważne czy relacjonował pobyt z Korei, będąc tam samemu, pracując w studiu animacji, czy pobyt w Birmie, będąc tam z żoną i małym synkiem, ciągle się nim opiekując, czy pobyt w Jerozolimie, gdzie był z żoną i dwójką, nieco starszych już dzieci. Choć gdybym miał wskazać jeden z tych komiksów, to najbardziej porwały mnie Kroniki birmańskie.
Mam nadzieję, że KG wyda w końcu Shenzen...