Nie lubię komiksów, które pozostawiają mnie obojętne, a takim właśnie jest "Fun Home".
Wyzwolił we mnie na tyle duże pokłady obojętności, że czytałem już tylko by dokończyć.
Nie łapię też odwołań literackich, bo nie jestem oczytany we właściwych książkach.
Najdziwniejsze, iż komiks ten nie przekonuję mnie nawet w wątku trudnych relacji bohaterki z ojcem ( gdzieś tam, głównie w mediach jeśli pamiętam, pojawiały się porównania do "Mausa", co uważam za przesadę), a tak jak pewnie wielu innych czytelników, też mam starszych krewnych, z którymi z różnych powodów trudno mi ułożyć wzajemne relacje.
Najciekawsza jest budowa tego komiksu, gdzieś to zostało określone jako "historia zataczająca kręgi".
Tak się złożyło, że przeczytałem "Fun Home" wkrótce po "Sygnale do Szumu", w wstępie do tego komiksu, Jonathan Carroll, przestrzega przed czytaniem wstępów, bo albo nie potrzebnie zdradzają fabułę, albo piszą rzeczy o bohaterach i wydarzeniach, których czytelnik nie zna, bo jeszcze przecież o nich nie przeczytał. I właśnie taki jak ten ostatni, mamy wstęp do "Fun Home", nie wiem dlaczego to po prostu nie jest posłowie, myślę, że w tej funkcji ten tekst sprawdził by się dużo lepiej.
A tak w ogóle czy w tym temacie wypowiadał się jakiś homoseksualista? Jak ludzie o tej orientacji seksualnej odebrali ten komiks?