Nie chciałem, żeby dyskusja potoczyła się w kierunku "co by było gdyby", chociaż sam to sprowokowałem. Nie zarzucam nikomu, że zainteresował się komiksem ze względu na jego temat. Zastanawiam się raczej, jak fakt budowy "Fun Home" w oparciu o fragmenty książek autorstwa wielkich pisarzy zdeterminował odbiór komiksu przez osoby, które na co dzień nie doceniają tego medium. I to też nie jest zarzut. Bo, biorąc dla porównania inny, równie ciekawy tytuł, np. "Prosto z piekła" (też misternie skonstruowany i w miarę żetelnie podparty literaturą, a i sam temat atrakcyjny), który przecież nie wzbudził aż takiego zainteresowania, zastanawiam się, czy wynika to właśnie tylko z większego, powszechnego zainteresowania literaturą, czy może z faktu, że komiks Bechdel jest autobiografią?
To ja się wtrącę.
Odpowiadając na Twoje pytanie, mam taką teorię tagów. Dla kogoś z zewnątrz "Fun Home" otagowane jest tak - intertekstualność, tożsamość, homseksualizm, literatura, a "From Hell" tak - thriller, Kuba Rozpruwacz, masoni, Alan Moore.
Siłą rzeczy osobę z poza o wiele bardziej zainteresuje Bechdel bo (z pozoru!) dotyka bardziej aktualnych, dyskutowanych i oswojonych tematów. Zdaje się bliższe, łatwiejsze do konsumpcji. Na Moore`a trudniej w nawale komiksoych tytułów zwrócić uwagę, poza garstką zapaleńców, czczących autora, a "Fun Home" się wyraźnie z tego grona wybija.
Jak "Perse"
albo "Wrzątkun"
albo "44"
albo już sam nie wiem co