Między innymi takie opinie jak Twoja miałem na myśli.
Ok, nie zrozumiałeś chyba co chciałem powiedzieć. Chodzi mi o to, że:
1. Alison Bechdel jest lesbijką, a literatura stanowi najwyraźniej bardzo ważna część jej życia. Dlatego jej autobiograficzna opowieść w dużej mierze dotyczy homoseksualizmu i literatury. Bez nich nie ma jej historii. Wycinasz je, nie ma "Fun Home", nie ma Alison Bechdel.
2. Homoseksualizm jest tematem trudnym, ważnym i co w przypadku wspomnianego dużego zainteresowania tytułem najistotniejsze - modnym. Nawiązania literackie zaś podnoszą wartość tego komiksu i pozwalają mu wkroczyć w rejony sztuki, która przekracza granice swego gatunku.
3. Na tym już polega myk, że większość dzieł ma jakiś nieprzeciętny temat, w tym przypadku homoseksualizm bohaterki, ojca, trudne relacje między nimi, tożsamość i wpływ na nią. Stąd też mój przykład Perspolis i Kanady - gdyby Mariane Satrapi urodziła się w Kanadzie, chodziła tam do szkoły, zbierała Bravo Girl, skończyła ekonomię i została księgową, to nie miałaby takiego materiału na autobiografię, jaki miała dorastając w Iranie i to w czasie rewolucji. Ciekawe historie sprzedają się, bo są ciekawe. Jeżeli zarzucasz ludziom, że zainteresowało ich w "Fun Home" to co jest jego osią, to co jest nietypowe i ciekawe właśnie, no to trochę tego nie rozumiem. Gdyby Alison Bechdel była hetero, jej ojciec był hetero, czytałaby tylko opracowania lektur szkolnych, no to jak tu wymagać by jej autobiografia stała się głośna? Bez jakiejś niesamowitej wrażliwości, która pozwoliłaby jej opowiedzieć swą prostą, niczym nie różniącą się od naszych, historię w sposób niezwykle poruszający i błyskotliwy, nikt by nawet nie wydał jej komiksu. A wtedy ani ja, ani Ty ani nikt inny nie zainteresowałby się nim. To tak jakbyś zarzucał, że ludzie zainteresowali się Constantinem, bo jest magiem i ma niesamowite przygody, a pewnie gdyby był zwykłym informatykiem z Miechowic, to nikt by po to nie sięgnął. No pewnie, że nie!