Pozwolę sobie odkopać ten temat, bo ciekawi mnie opinia zwłaszcza zagorzałych przeciwników piractwa na jedną kwestię. Wątek przejrzałem pobieżnie, więc przepraszam, jeśli ta sprawa już była poruszana, a mi umknęła - ale chyba tak nie jest. Wiem, że zahaczono o tę kwestię, ale szerzej jej nie przedyskutowano.
Najłatwiej będzie chyba wziąć na warsztat piractwo filmowe. Zwrócono już w tym wątku na kwestię trailerów, które z reguły składają się z kilku najlepszych scen, często jedynych godnych uwagi w całym filmie. Do tego dochodzą sponsorowane recenzje, reklamy, itp., czyli jednym słowem mówiąc gigantyczna machina zwana marketingiem. W marketing pompowane są ogromne pieniądze, a przecież marketing to nic innego, jak tylko okłamywanie klientów i próba wykreowania w nich potrzeby kupienia produktu. Dziwi mnie, że pomstując na nieuczciwość piratów, jednocześnie przymyka się oko na tego typu - w gruncie rzeczy również nieuczciwe - działanie. Każdy film w zapowiedziach i na plakatach prezentowany jest jako majstersztyk, kamień milowy kinematografii, a zdecydowana większość z nich to po prostu miernota. Ja osobiście nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatnio wyszedłem z kina zauroczony. Parę razy otrzymałem film w miarę ok, ale w zdecydowanej większości przypadków miałem poczucie wyrzucenia kasy w błoto. Dlatego też w żadnym wypadku nie potępiam piratów, a wręcz przeciwnie - uważam, że ich działania są sprawiedliwą odpłatą za, excuse moi (
), dymanie mnie na kasę przez producentów filmowych.
Podobnie rzecz się ma z komiksami, a w szczególności z komiksami amerykańskimi, gdzie rynek jest naprawdę przeogromny, a komiksów wydaje się każdego miesiąca całe masy. No i zdecydowana większość tych historii to po prostu chałtura. Sami zresztą dobrze wiecie. Każdy numer jednak marketingowo przedstawiony jest jako absolutny "musiszmieć". Czyż nie jest to najzwyklejsze w świecie, ordynarne oszustwo? Tak z czysto moralnego punktu widzenia. Do tego dochodzi jeszcze, wspomniana w tym wątku, praktyka stosowania crossoverów, czym de facto zmusza się czytelnika do sięgnięcia po serię, po którą niekoniecznie ma on ochotę sięgać. Tu mam opinię podobną jak wyżej - piractwo dla takich wydawców jest po prostu sprawiedliwą odpłatą za ich niecne praktyki