Przeczytałem części pierwszą i drugą. I przede wszystkim zachwyciły mnie fenomenalne rysunki Irka Koniora. "Czekając na Hemingwaya" jest bardziej nastrojowe, Konior ma wiele fajnych pomysłów, ale nie do końca potrafi przekuć je na narracyjną sprawność. W "Demonie z lodówki" - i pewnie jest w tym jakaś zasługa scenarzysty Jacka Brzezińskiego - akcja przyspiesza, absurd gęstnieje, aluzyjność szarżuje, a czytelnik rozdziawia gębę coraz bardziej. Niesamowita jest ta seria...