Tłumaczenie to nie tylko angielski. Od kilku lat aktywnie siedzę w fansubach i moim zdaniem jakość tłumaczenia w 70% zależy od znajomości języka docelowego. W dzisiejszych czasach niemal każdy (no, może poza anfanem, bo on zawsze strasznie na to pomstuje) zna angielski na tyle, by przekład trzymał się kupy. Ale co z tego, gdy wszystko, począwszy od ortografii (Word wszystkiego nie wykryje), przez interpunkcję, aż po składnie i stylistykę, leży? Taka to trochę chałtura...